Oznacza to, że nie można już Kościukowi postawić żadnego zarzutu związanego ze śmiercią Przemyka. Ponadto również wyrok uniewinniający Kościuka z czerwca ub. roku nie mógł właściwie zapaść, ponieważ już wtedy Sąd Okręgowy w Warszawie powinien umorzyć postępowanie z powodu przedawnienia. Rozstrzygnięcie to jest prawomocne. Minister sprawiedliwości Lech Kaczyński nie chce się pogodzić z takim obrotem sprawy. Stwierdził, że jeśli tylko znajdzie podstawy prawne, będzie wnosił o kasację wyroku w tej sprawie. - Jest to kolejna porażka naszego wymiaru sprawiedliwości z serii dotyczących rozliczenia z przeszłością - powiedzał sieci RMF Lech Kaczyński. Prawo karne przewiduje, że przestępstwo takie jak spowodowane śmierci przedawnia się po 10 latach od jego popełnienia. Do tego okresu dolicza się pięć lat, jeśli w tym terminie było wszczęte postępowanie. Sprawa śmierci Przemyka jest jednak wyjątkowa, bowiem dotyczy zbrodni aparatu władzy PRL. Dla takich spraw ustalono, że termin, od którego liczy się przedawnienie, rozpoczyna się 1 stycznia 1990 r. i kończy 10 lat później. Można by do tego terminu doliczyć pięć lat, gdyby w okresie tym wszczęto śledztwo przeciwko Kościukowi. Sąd uznał jednak, że śledztwo między 1990 a 2000 rokiem nie było wszczęte tylko już trwało, więc nie można doliczyć dodatkowych pięciu lat i sprawa już się przedawniła. Nie wiadomo, czy prokurator albo oskarżyciel posiłkowy będą składali kasację od tego rozstrzygnięcia do Sądu Najwyższego. Prawnicy nie są także zgodni, czy kasacja w takiej sytuacji jest w ogóle dopuszczalna.