Policja nie chce o tym mówić, ale jak dowiedziało się radio RMF, na znalezionych mapach zaznaczono Plac Grzybowski i mieszczącą się przy nim synagogę. Inne zaznaczone miejsca to lotnisko i dworzec PKP. Nie ma na mapie, jak podają niektóre media, znaczka przy ambasadzie Czech,, są natomiast zaznaczone okolice ambasady Wielkiej Brytanii i miejsce znajdujące się około kilometra od Komendy Stołecznej Policji. Choć jak twierdzą nieoficjalnie funkcjonariusze biura, niczego nie można wykluczyć, to w tym przypadku zbyt wiele wskazuje na to, że nie chodzi o terroryzm: - Ci ludzie, którzy są tutaj w Polsce mają karty tymczasowego pobytu i oczywiście jak ktoś, kto przyjeżdża do Polski, ma prawo mieć różnego rodzaju mapy - mówi podinspektor Dariusz Nowak z Komendy Głównej Policji. Wystarczy przyjrzeć się miejscom zaznaczonym na tych mapach. W okolicach ambasady Wielkiej Brytanii jest punkt imigracyjny, miejsce kilometr od komendy to urząd rejestracji ludności, natomiast dworzec i lotnisko to miejsca, które zaznaczają na mapach wszyscy przyjeżdżający do Polski cudzoziemcy. Nie oznacza to jednak, że ci mężczyźni są czyści. Zdaniem CBŚ i współpracujących zeń służbami, prędzej chodzi o grupę trudniącą się przerzucaniem przez granicę uchodźców. Do tego scenariusza pasowałby trzeci zatrzymany - Ukrainiec, który najprawdopodobniej opłacał dwóch Pakistańczyków. Ta wersja tłumaczyłaby zaznaczone na planie miejsca niezwykle przydatne do takiej działalności.