Rząd chce przeznaczyć na budowę planowanej sieci autostrad prawie 40 mld zł. Pieniądze mają pochodzić z akcyzy paliwowej, ze sprzedaży winiet oraz z dotacji z Unii Europejskiej. Budżet ów, w dużej mierze finansowany z kieszeni podatników, będzie jednak w praktyce poza wszelką kontrolą. Według planów resortu infrastruktury, będzie nim bowiem dysponować - z dużą swobodą - Zarząd Dróg Krajowych, czyli spółka akcyjna. Według specjalistów, będzie to ewenement na skalę europejską: - Brak mi słów oburzenia. Za tym pomysłem kryje się przez nikogo nie ukrywana chęć obejścia konstytucji, która ogranicza poziom długu publicznego - uważa Krzysztof Dzierżawski z Centrum im. A. Smitha. ZDK mógłby zaciągać kredyty w kraju i za granicą. Według ekonomistów, tak czasochłonne i kosztowne inwestycje bez dyscypliny finansowej mogą doprowadzić do powstania zobowiązań, których państwo nie będzie w stanie pokryć. Ta wizja nie przeraża jednak rządu, który te propozycje przyjął i skierował do Sejmu. Jeśli posłowie przyjmą te projekty, zarząd przejmie kompetencje obecnej Dyrekcji Dróg Krajowych. Już na początku czekają więc budżet spore wydatki, bo trzeba będzie zmienić pieczątki, tabliczki, druki etc. Co ciekawe, trzeba będzie to zrobić już drugi raz w tym roku: DDK została powołana w kwietniu.