Liczby, przynajmniej te, które rząd przedstawił dziś dziennikarzom, mówią, że z gospodarką jest lepiej: rośnie eksport, coraz lepiej radzą sobie przedsiębiorstwa, które więcej sprzedają i więcej inwestują, rośnie też wydajność pracy. Choć jest jasne, że to głównie zasługa samych przedsiębiorców, minister Hausner część zasług przypisuje także rządowi: - Działania rządu na pewno im nie przeszkodziły - to oczywiste, ale także im wyraźnie sprzyjały. Przeczytaj też: Rząd zaakceptował strategię Hausner twierdzi, że w tym roku wzrost gospodarczy może sięgnąć 3,5 proc, a w przyszłym - 5 proc. Co nas czeka w przyszłości? Jak obecną sytuację chce wykorzystać rząd Millera? Okazuje się, że rząd znalazł bardzo "sprytne" rozwiązanie - nie przeprowadzi oczekiwanej, ostrej reformy finansów, lecz poczeka, aż wzrost gospodarczy będzie wyższy, a potem zracjonalizuje wydatki. Przeczytaj też: Rząd chce obniżyć deficyt w 2005 r. Co oznacza racjonalizacja? Jeszcze nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że na pewno nie będzie ostrych cięć w wydatkach budżetowych: - Na ogół to się robi w sposób pospieszny i wtedy, kiedy się ma nóż na gardle, jeśli chodzi o poziom deficytu budżetowego. My chcemy tego uniknąć - mówi minister finansów Andrzej Raczko.