W kontekście tak zwanej sprawy Rywina warto przypomnieć, jak silnym naciskom poddawane są media prywatne, oraz że historia opisana przez "Gazetę Wyborczą" to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Zdominowane przez SLD instytucje państwowe uzurpują sobie prawo do arbitralnego decydowania o rozwoju rynku medialnego. Przykładem jest choćby usilne forsowanie zmian w Ustawie o radiofonii i telewizji, oprotestowanych przez największe prywatne media w Polsce. Są też inne dowody na to, jak arbitralnie decyduje się o rozwoju mediów. Przypomnijmy głośne fakty z historii stacji RMF FM. Wiosną 2001 roku zdominowana przez SLD Krajowa Rady Radiofonii i Telewizji zakazała radiu RMF emisji lokalnych pasm programowych, tzw. rozszczepień. Doprowadziło to nie tylko do likwidacji popularnych wiadomości regionalnych i drogowych, ale także do zwolnienia kilkuset pracowników RMF. W tę decyzję KRRiT angażował się osobiście premier Miller, choć prawo nie daje mu takich kompetencji. Mamy na to dowody na taśmie: Warto przypomnieć, że arbitralna decyzja KRRiT cały czas obowiązuje, mimo że kilka miesięcy temu Naczelny Sąd Administracyjny przyznał rację radiu RMF. RMF zaskarżył do NSA wiele postanowień koncesji, przyznanej stacji prawie dwa lata temu. I sąd podważył legalność rozstrzygnięcia KRRiT o odebraniu radiu prawa do nadawania programów lokalnych. Zakwestionował też inne ograniczenia i obowiązki, nielegalnie zapisane w tej koncesji. Przypominamy te fakty, by się nie okazało, że korupcyjny wątek tzw. afery Rywina zagłuszy drugi ważny związany z nią problem: politycznych nacisków na niezależne media. Rywin przeprasza Kwiatkowskiego Lew Rywin przeprosił prezesa TVP Roberta Kwiatkowskiego w związku z ostatnimi publikacjami, jakoby Rywin oferował Agorze korzystne zmiany w ustawie o radiofonii i telewizji w zamian za 17,5 mln dolarów łapówki - poinformował rzecznik TVP. Jacek Snopkiewicz podał, że Rywin w liście do prezesa TVP zapewnił, że wymieniając nazwisko Kwiatkowskiego "próbował jedynie odpowiedzieć na pytanie, z kim w ogóle konsultował się w sprawie nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji". "Sytuacja przerasta wszystko, co normalny człowiek mógłby wymyślić" - miał napisać Rywin. Snopkiewicz poinformował, że TVP przekazała niezwłocznie list Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie. Rywin chce na świadków Kondrata, Paradowską i Majewskiego Aktor Marek Kondrat, dziennikarka Janina Paradowska, reżyser Janusz Majewski - to świadkowie Lwa Rywina w śledztwie przeciw niemu. Potwierdził adwokat Rywina mec. Piotr Rychłowski. Nie ujawnił, dlaczego właśnie oni mają zeznawać w śledztwie. Nie udało się potwierdzić tych informacji w prokuraturze. Kondrat i Paradowska twierdzą, że nie wiedzą, dlaczego obrońcy Lwa Rywina domagają się ich przesłuchania. Uważają, że sami nie mogą nic wnieść do sprawy. - Jak się człowiek budzi rano i widzi, że jest zamieszany w jakąś Wataregate światową, to się czuje niezasłużenie wyróżniony - powiedział Kondrat. Przyznał, że zna Rywina i wielokrotnie z nim współpracował. Nigdy jednak - jak twierdzi - nie rozmawiał z producentem na tematy związane z publikacją "Gazety Wyborczej". - Jestem z dala od tego wszystkiego - zapewnił Kondrat. Powiedział też, że prawnik Rywina dzwonił do niego i pytał o pobyt Kondrata na Mazurach u reżysera Janusza Majewskiego. Dzień wcześniej tego reżysera miał odwiedzić Adam Michnik i opowiedzieć mu o propozycji łapówki złożonej przez Rywina. - Nie mam pojęcia - tak na pytanie o przyczyny wniosku Rywina odpowiedziała dziennikarka "Polityki" Janina Paradowska. - Myślę, że to są takie różne znane nazwisk" - dodała. Dziennikarka nie zna Rywina osobiście. Samym wnioskiem nie była jednak bardzo zdziwiona. - Jestem dziennikarzem z wieloletnim stażem i już nic mnie nie zdziwi - powiedziała. W trwającym od ponad dwóch tygodniu śledztwie - według obserwatorów toczącym się w niespotykanym dotąd, ekspresowym tempie - przesłuchani zostali jako świadkowie m.in. premier Leszek Miller, szefowa gabinetu politycznego premiera Aleksandra Jakubowska, redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik, jego zastępca Helena Łuczywo, prezes Agory Wanda Rapaczyńska, Paweł Smoleński, autor artykułu "Ustawa za łapówkę, czyli przychodzi Rywin do Michnika" oraz prezes TVP Robert Kwiatkowski. "Aferą Rywina" zajmuje się też 10-osobowa sejmowa komisja śledcza, która we wtorek formalnie rozpoczęła swoje prace. Jej przewodniczącym został Tomasz Nałęcz. 27 grudnia ubiegłego roku "Gazeta Wyborcza" ujawniła okoliczności domagania się przez Lwa Rywina łapówki w postaci korzyści majątkowej i osobistej od wydawcy "GW" - spółki Agora. W zamian Rywin miał oferować przeprowadzenie korzystnych dla Agory zmian w projekcie ustawy o RTV oraz zagwarantowanie spółce pozytywnej decyzji KRRiT, umożliwiającej jej zakup Polsatu. Rywin miał występować w roli pośrednika, w imieniu - jak twierdził - "grupy ludzi, która trzyma w ręku władzę", w tym - jak pytany wprost przez Michnika zasugerował - premiera Leszka Millera. Pieniądze w kwocie 17,5 mln dolarów spożytkowane miały być m.in. na potrzeby SLD. Miller oświadczył, że nie zlecał nigdy Rywinowi pośrednictwa w jakiejkolwiek sprawie. We wtorek prokuratura postawiła Rywinowi zarzut płatnej protekcji i zastosowała wobec niego środki zabezpieczające: zakaz opuszczania kraju, zatrzymanie paszportu i 500 tys. zł poręczenia majątkowego na hipotece jednej z jego nieruchomości.