Rywin, wraz z trzema obrońcami, już od początku procesu lansował tezę, że został wykorzystany przez Agorę i wciągnięty w misternie zaplanowaną intrygę. Miała ona być elementem wojny Agory z rządem Millera o kształt ustawy medialnej. Rywin tłumaczył dziś w sądzie, że to on jest ofiarą prowokacji przygotowanej przez Agorę: Producent skarżył się też, jak łatwowierny był w kontaktach z ? według niego ? główną rozgrywającą tej prowokacji, Wandą Rapaczyńską. To właśnie przez swoją naiwność został perfidnie wykorzystany. - Cel Agory uświęcił środki - mówił. Tydzień temu prok. Katarzyna Kwiatkowska, broniąc aktu oskarżenia powiedziała, że brak jest dowodów na istnienie "grupy trzymającej władzę", choć jej istnienia nie można wykluczyć ze 100-procentową pewnością. - Nie ma żadnej afery Rywina, jest tylko skomplikowane prawnie oskarżenie Lwa Rywina, które musi ocenić sąd, a obrona je podważa - mówił we wtorek przed sądem ostatni z obrońców Rywina, mec. Wojciech Tomczyk. Inny z obrońców dowodził zaś, że w pierwszej połowie 2002 r. Adam Michnik był przekonany, iż zapisy antykoncentracyjne w ustawie o rtv powstały "z woli premiera". Mec. Marek Małecki powoływał się na zeznania Bolesława Sulika, który miał usłyszeć od Michnika słowa: jeśli to premier stoi za zapisami antykoncentracyjnymi, to wojna - i premier tej wojny nie wygra. Małecki przekonywał, że Rywin został w wmanewrowany w tę wojnę przez szefową Agory. Zdaniem obrony jeden z dowodów, czyli notatka Wandy Rapaczyńskiej została spreparowana - jej treść była absurdalna, a Rywin nie mógł wiedzieć, ile wart jest Polsat, żądając 17,5 mln dolarów rzekomo dla SLD. Według mec. Małeckiego, są też wątpliwości co do autentyczności podstępnie dokonanego nagrania rozmowy Rywina i Michnika z 22 lipca 2002 r. Małecki podawał w wątpliwość opinie biegłych, którzy badali nagrania, bo - jego zdaniem - ich metody odbiegały od najnowszych osiągnięć w tej dziedzinie, stosowanych chociażby przez Interpol. Wyrok w procesie Lwa Rywina poznamy w najbliższy poniedziałek. Przypomnijmy, prokuratura oskarża go o płatną protekcję i żąda kary 3 lat więzienia.