Ta gazeta uznała, że to nie jest błąd. Bo nie jest. To jest wyjście z napiętej sytuacji wyborczej. Można podzielić Polskę między wszystkie partie. W Warszawie wygrywa PiS, w Krakowie PO, w Toruniu LPR, a w Skarżysku (to połowa drogi z Warszawy do Krakowa) w parzyste dni PiS, a w nieparzyste PO. Wszyscy będą zadowoleni. Każdy mieszkaniec Polski będzie sobie mógł wybrać w zależności od swych sympatii politycznych miejsce gdzie zamieszka. Mało tego. Po czterech latach będzie można stwierdzić, która partia miała rację. Przecież każda z partii startujących w wyborach ma zwolenników, bo inaczej by jej nie było. Dlaczego nie podzielić kraju na kręgi gdzie poszczególne ugrupowania sprawowałyby władzę. Wielkość tych kręgów byłaby zależna od procentowego wyniku wyborów. Kręgi zamieszkałe by były tylko przez jej zwolenników, więc nikt by nie narzekał. Po, powiedzmy, dwóch latach można by organizować wycieczki z jednego kręgu do drugiego. I jeszcze jedno - konkurencja. Przecież wszyscy by chcieli udowodnić, że są lepsi od sąsiadów, więc bardzo by się starali. Za to nie byłoby opozycji - wyłącznie partie rządzące. O tym gdzie kto zamieszka decydują oczywiście ci, którzy mają prawo wyborcze. Żeby nie było zamieszania. Zrobiono bowiem badania wśród młodzieży i wyszło podobnie jak w tej gazecie. W gimnazjum wygrał PiS, a w liceum PO. Nie wiadomo dlaczego gimnazjalistom bliżej do braci Kaczyńskich. Może właśnie dlatego. Bliżej, bo niżej. Według młodzieży, do parlamentu powinny wejść tylko cztery partie: PO, PiS, Samoobrona i LPR. Szkoda, że nie zrobiono sondażu prezydenckiego. Stan Tymiński pewnie by się młodzieży spodobał - ostatnio słyszałem jak zapytany czy nasze wojsko powinno działać za granicą odpowiedział, że wojsko jest nam potrzebne w kraju do walki z biedą. Naprawdę tak powiedział pan Stan. O! Można by te kręgi nazwać stany. Lub może tak jak wcześniej w USA - rezerwaty. Rezerwat Ligi Polskich Rodzin, rezerwat SLD itd. A Polska by się nazywała Rezerwatowa Polska - RP. Krzysztof Piasecki