Niewykluczone, że także dziś poznamy pierwsze orzeczenia sądu w sprawie prawdziwości oświadczeń złożonych przez ubiegających się o fotel głowy państwa. Sąd nie ujawni, co pretendenci do prezydentury napisali o swojej przeszłości. Wiadomo natomiast, że sprawdzi zarówno oświadczenia na "tak", jak i na "nie", by zbadać, czy dana osoba, przyznając się np. do pracy w organach bezpieczeństwa PRL, nie zataiła jednocześnie np. tajnej z nimi współpracy (lub odwrotnie). Taką wnikliwą analizę sąd przeprowadzi zapewne w przypadku Andrzeja Olechowskiego, który publicznie przyznaje, że współpracował z wywiadem PRL-u. Procedura sprawdzania, czy osoby chcące startować w wyborach nie zataiły ewentualnych związków ze służbami specjalnymi PRL, ruszyła na początku lipca. Komitety wyborcze 7 kandydatów zarejestrowała już Państwowa Komisja Wyborcza, która zarazem przesłała sądowi ich oświadczenia lustracyjne. Sąd na bieżąco wszczyna postępowania wobec kolejnych osób. Na dziś sąd wyznaczył procesy: Jana Łopuszańskiego, Tadeusza Wileckiego, Andrzeja Leppera, Piotra Ikonowicza, Dariusza Grabowskiego, Andrzeja Olechowskiego i Marka Ciesielczyka. W wypadku kandydatów na prezydenta wszczęcie postępowań nie oznacza, że te osoby są podejrzane o "kłamstwo lustracyjne" - inaczej niż w procedurze lustracji wszystkich pozostałych osób publicznych - postępowanie wobec kandydatów na prezydenta sąd wszczyna sam z urzędu. Po otrzymaniu z resortów przechowujących akta służb specjalnych PRL (MSWiA, UOP, MON, MSZ i Ministerstwo Sprawiedliwości) odpowiedzi, sąd rozpocznie dzisiaj procesy siedmiu pierwszych kandydujących. Niewykluczone, że mogą już wtedy zapaść wyroki wobec tych, na których nie znaleziono w archiwach żadnych materiałów. Podobnie wobec osób, które nie zakwestionują przedstawionych archiwów, lub przyznali się do związków ze specsłużbami PRL i dane źródłowe to potwierdzą.