Maseczki, chusty, bandany, przepaski i przyłbice są nieodłącznym elementem naszej garderoby już od prawie sześciu miesięcy. A raczej powinny być, bo jak świat długi i szeroki, zatrważająco wiele osób opiera się temu, by na wszelki wypadek nie stać się nieświadomym roznosicielem niebezpiecznych wirusów, nie narażać i nie stresować innych. Porzucając jednak dywagacje na temat tego, czy "trzeba czy nie trzeba", warto zajrzeć do opublikowanych niedawno na łamach czasopisma "Science Advances" badań na temat skuteczności różnych typów zakrycia ust i nosa. Naukowcy z Uniwersytetu Duke’a w Durnham, w Karolinie Północnej przetestowali 14 rodzajów masek i innych popularnych materiałów, używanych zazwyczaj do zasłaniania twarzy pod kątem tego, jak zatrzymują wydychanie drobinek i jak zapobiegają rozprzestrzenianiu się wirusa. Na warsztat wzięto tanie, łatwo dostępne produkty - część z nich można kupić w większości dużych sklepów, część wykonać samodzielnie w domu, a inne to przedmioty codziennego użytku, służące zazwyczaj w innych celach, np. do uprawiania sportów. Aby sprawdzić maski, naukowcy użyli stosunkowo prostej i taniej metody. Poprosili uczestników badań, aby zakładali kolejno różne typy zasłon i mówili zwróceni twarzą w stronę lasera, zamkniętego wraz z kamerą w specjalnym pojemniku. Kamera rejestrowała cząstki wydychane w trakcie mówienia, widoczne dzięki laserowi. Następnie materiały video przebadano programem analizującym skład powietrza w pojemniku. Najskuteczniejsze okazały się maski z filtrami węglowymi N95 - według opublikowanych wyników testów zatrzymują one zdecydowaną większość związków wydychanych przez użytkownika. Bardzo dobry wynik uzyskały także trójwarstwowe maski chirurgiczne i maseczki bawełniane, które można bez problemu uszyć w warunkach domowych. Na drugiej stronie skali znalazły się chusty, bandany i maseczki z włóczki robione na drutach (najwyraźniej są szaleńcy, którzy zasłaniają twarz mini swetrem). Najgorzej jednak wypadły polarowe kominy na szyję, używane przez sportowców w niskich temperaturach. Ku zaskoczeniu naukowców działają one gorzej niż w przypadku braku jakiejkolwiek osłony ust i nosa. - Byliśmy bardziej niż zdumieni, kiedy zobaczyliśmy wyniki dotyczące polaru - mówi w wywiadzie dla CNN jeden z badaczy, Martin Fischer. - Materiał używany do produkcji sportowych okryć twarzy rozbija większe cząsteczki na mniejsze, które rozprzestrzeniają się o wiele łatwiej niż te w wydychanym normalnie powietrzu. Jak tłumaczy Fischer, jego ekipa od samego początku namawia ludzi do zasłaniania ust i nosa wszędzie, gdzie tylko się da. Wiedzieli jednak, że nie wszystkie materiały działają równie dobrze, więc chcieli pokazać wszystkim, jak najskuteczniej powstrzymać pandemię koronawirusa.