W piątek wieczorem na blogu Isajewa pojawiły się wpisy sugerujące, że dziennikarze to "rzadkie potwory", które czeka "surowa kara". Środowisko moskiewskich dziennikarzy uznało te wpisy za groźby. Choć Isajew nie napisał wprost, kogo ma konkretnie na myśli, to w stowarzyszeniu stołecznych dziennikarzy uznano, że chodzi o autora tekstu zamieszczonego w "Moskiewskim Komsomolcu". Publikacja dotyczyła trzech posłanek rządzącej partii. - Ktoś musiał się ująć za tymi kobietami - tłumaczył swój wpis internetowy deputowany Isajew. Zapewniał także, że nikomu nie groził. Innego zdania jest redaktor naczelny "Moskiewskiego Komsomolca" Paweł Gusiew, który w poniedziałek zamierza złożyć oficjalną skargę w Prokuraturze Generalnej.