Gersdorf stwierdziła, że bulwersuje ją instalacja, która powstała w ostatnich dniach przed budynkiem Sądu Najwyższego. To drabina, na której powieszono biustonosz, majtki i podpis "droga kariery pierwszej prezes Sądu Najwyższego". "To uwłacza godności państwa. Nikt na to nie reaguje" - mówiła Gersdorf. "Ja tego nie mogę pozostawić tak" - dodała. Profesor podkreśliła, że sędziowie nie są nadzwyczajną kastą i nie są specjalnie uposażeni, bo zdecydowanie więcej zarabia się np. w spółkach Skarbu Państwa. Dodała, że nigdy nie wydała grosza ze służbowej karty mimo publicznych oskarżeń. Gersdorf powiedziała też, że jeżeli zniszczymy autorytet wymiaru sprawiedliwości i praworządności, to nie będzie państwa. Bo państwo to prawo, a prawo realizują sędziowie. (mn)