Amerykanie chcą przeprosić nasz rząd za błąd kontroli lotu i zamieszanie ze specjalnymi kodami, które pozwalają na identyfikację samolotów. Jakiś czas temu Amerykanie znieśli takie kody i nie wymagali ich do przelotu nad terytorium Iraku. Ostatnio jednak ze względu na podwyższony stan zagrożenia wprowadzili je ponownie. Jak jednak dowiedziała się reporterka RMF FM Agnieszka Burzyńska, nie poinformowano o tym fakcie strony polskiej. Na razie polskie władze nie komentują tych informacji. Rzecznik rządu podkreśla jednak, że na pewno nie zawiniła tutaj strona polska. - Mogę stanowczo powiedzieć, że nie był to błąd strony polskiej - stwierdził . Dodał, że takimi ustaleniami zakończyło się wewnętrzne śledztwo w tej sprawie. Z innymi, oficjalnymi wnioskami, Dziedziczak każe wstrzymać się do czasu upublicznienia raportu obejmującego działania strony amerykańskiej. Samolot premiera miał wystartować z Warszawy w piątek ok. 16.00. Odleciał jednak trzy godziny później - przybycie premiera na lotnisko przesuwało się w związku z wyborem przez Sejm nowego marszałka. Rzecznik rządu zapewnił, że to nie początkowe opóźnienie niefortunnego lotu było powodem odmowy kontroli przestrzeni powietrznej nad Irakiem, gdyż przed startem z Warszawy załoga miała potwierdzoną zgodę na lot ustaloną trasą. Podjętą w Ankarze przez premiera decyzję o odłożeniu wizyty i powrocie do Polski rzecznik tłumaczył koniecznością sześciogodzinnego oczekiwania i brakiem pewności, czy po tym czasie zostanie wydana zgoda na przelot. zamierzał odwiedzić Kuwejt i Katar.