Athosańscy mnisi to przede wszystkim Grecy. Przede wszystkim, ale nie tylko, bo są tu przybysze z innych prawosławnych krajów - Rosji, Bułgarii czy Serbii, a także powracający do kraju przodków Helleni z Kanady czy Australii. - Athos jest jak sanktuarium, jak azyl. Zanim odnajdziesz Boga musisz znaleźć w sobie spokój, oddzielić się od świata, tutaj jest doskonałe otoczenie do tego - tłumaczy Konradowi Piaseckiemu Nicolas, 30-letni Grek przygotowujący się do życia klasztornego. Nicolas mówi że pośpieszny, gorączkowy materialistyczny świat przestał mu odpowiadać. Athos jest dla niego nadzieją na życie mistyczne i pozbawione pokus. - Ludziom, którzy chcą poszukiwać, medytować i gruntownie poznać Boga bardzo trudno uczynić to, jeśli pozostają w fizycznym związku. A trzy podstawowe wartości mnicha, to czystość, posłuszeństwo i ubóstwo - przekonuje. Jaki wygląda życie mnicha na Athos? Osiem godzin snu, osiem godzin modlitwy i osiem godzin pracy - to niezmienny od tysiąclecia rytm życia obowiązujący w klasztorach Republiki Mnichów. Jeszcze przed wschodem słońca, zazwyczaj ok. godz. 3:30 dźwięki kołatek wyrywają mnichów ze snu. Pół godziny później rozpoczyna się pierwsze z kilku codziennych nabożeństw. Trwa 3-4 godziny, aż do porannego posiłku, na który składa się ryż, fasola, oliwki, chleb i woda. - Mnisi mogą opiekować się przebywającymi tu pielgrzymami, inni pracują w polu, pomagają w sprzątaniu czy gotowaniu, ale cel główny to zawsze poszukiwanie Boga i życie duchowe - opowiada Nicolas. Swym zajęciom indywidualnym mnisi mogą oddawać się do późnego popołudnia. Potem znów msza, posiłek, a koło 20. zamykają się potężne klasztorne bramy i rozpoczyna czas odpoczynku. Już jutro kolejna relacja Konrada Piaseckiego z Athos. ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ Z REPUBLIKI MNICHÓW