Wcześniej miałem już czarne myśli i wizję szybkiego powrotu do kraju - tym bardziej, że w zeszłym roku pracę znalazłem na drugi dzień po przyjeździe. Dla mnie ten dzień zaczął się dość spokojnie. Koło południa obudził mnie sms od brata z Polski: - Co z tobą? W telewizji pokazują jakieś wybuchy w Londynie!! Daj sygnał!!! Obracając się na drugi bok spytałem współlokatora, który szykował sobie poranną (a może południową) kawę, czy coś słyszał o jakichś wybuchach. Nic nie słyszał, więc szybko włączyliśmy telewizor, a tam..... Nogi się pod nami ugięły. Bo wyobraźcie sobie taką sytuację: siedzę sobie zaspany w tym Londynie, setki kilometrów od domu, i w telewizji widzę kompletnie rozbity autobus - taki sam, jakim wczoraj jechałem do kuzynki w odwiedziny. Szybko się dobudziłem... Te emocje zapamiętam na zawsze. Do tej pory terroryzm znałem tylko z telewizji. World Trade Center i zamach w Madrycie wywarły na mnie wrażenie, ale dopiero teraz widzę, jak silny może być strach i niepewność oraz tęsknota za Polską... Potem poszło już szybko - kolejne informacje, pierwsze szacunki co do zabitych i rannych. No i jeszcze wystąpienie Blaira, które odebraliśmy "odwalcie się ode mnie, to nie moja wina". Później było parę godzin bezradności związanej z brakiem łączności telefonicznej, a wiedziałem, że w kraju rodzina i przyjaciele bardzo się martwią. W końcu koło drugiej odebrałem na "polskim numerze" masę esemesów z pytaniami, czy wszystko ze mną w porządku. Łza mi się w oku zakręciła, że tyle ludzi o mnie pamięta. Na ile się dało, oddawałem sygnał, aby ich uspokoić... Był jeszcze jeden taki moment, kiedy pokazali w telewizji, jak sanitariusze przenosili jakiegoś mężczyznę na noszach z jednej karetki do drugiej, nie przerywając masażu serca - zrobiło mi się maksymalnie przykro i uświadomiłem sobie, że te problemy z pracą to żadne problemy. Pierwszy raz od przyjazdu do Londynu ucieszyłem się, że po prostu żyję! Pozdrawiam wszystkich rodaków. Zazdroszczę Wam tego, że możecie dzisiaj wrócić do domów, przytulić swoich bliskich i być może poczuć się bezpiecznie. Ja nie wiem, czy jutro wsiądę do metra albo autobusu... Londyn, Andrzej Potocki Zobacz raport specjalny "Terroryzowany Londyn"