"Paczka radomskich", jak mówią autorzy ma bowiem nadać miastu wyrazistość. I sprowokować radomian do dyskusji na temat kształtu i roli ich miasta. Jest to pierwsza beletrystyczna książka, której Radom jest głównym bohaterem. Kraków ma "Trzy Korony", konkurs, który ma na celu promocję miasta za pomocą filmów, których akcja osadzona jest w Krakowie. W przypadku "Paczki radomskich" nie chodzi wyłącznie o promocję, chodzi o "mitologizację" przestrzeni miejskiej, stworzenie soczewki, przez którą miasto będzie wyglądało inaczej. Chodzi ni mniej, ni więcej o zmianę postrzegania miasta, o dodanie do jego obrazu większej liczby skojarzeń. - Ameryka sama w sobie jest nudna, niezbyt ładna i trywialna: te same domki, skrzyżowania, miasta - mówi Ziemowit Szczerek, jeden z autorów. - Ale gdy patrzymy na nią przez pryzmat tego zmitologizowania, tych wszystkich filmów, książek, teledysków, popkultury - Ameryka staje się mitem, niesamowitością. To samo chciałem dać Radomiowi: mitologizację. Tylko, że Radom obiektywnie nawet jest ciekawszy od przeciętnego amerykańskiego miasta. Sztuka, którą tworzy się o Radomiu to, jak się wydaje, przyczynek do stworzenia nowej tożsamości miasta. Prowincjonalne ukraińskie miasto - Iwano-Frankiwsk (dawny polski Stanisławów) za sprawą grupy lokalnych pisarzy, którzy stworzyli tzw. "fenomen stanisławowski", stał się jednym z najbardziej znanych i atrakcyjnych miast na Ukrainie. I nie tylko na Ukrainie: w Polsce książki Jurija Andruchowycza czy Tarasa Prochaśki rozchodzą się całkiem nieźle. O Stanisławowie więcej i inaczej się teraz mówi, ale na Stanisławów także inaczej się teraz patrzy. Nie jest to już nudne połączenie kilku betonowych bloków i paru kamienic w starym centrum, ale zaczęto dostrzegać jego galicyjską, fin-de-siecle'ową spuściznę przywaloną radziecką betonową płytą. Miejsca, które wcześniej wydawały się codzienne i trywialne teraz - zmitologizowane przez "fenomen stanisławowski" - nabrały nowego wymiaru. Co takiego ciekawego jest w zwykłym, codziennym Radomiu, że zdecydowaliście się wydać o nim książkę? Ziemowit Szczerek: Bo ja najbardziej lubię, gdy ktoś ukręca metafizykę - czy cokolwiek niesamowitego - z codzienności właśnie. Dlaczego na przykład Lynch czy Jarmusch fascynują Amerykanów? Bo opowiadają o ich codzienności, ale w taki sposób, w jaki sami Amerykanie na co dzień tej rzeczywistości nie widzą. Potem patrzą na własny świat inaczej, i on im niesamowicieje. To jest mitologizacja codzienności. Przecież Ameryka sama w sobie jest nudna i trywialna - te same domki, skrzyżowania, miasta - w gruncie rzeczy brzydkie. Ale gdy patrzymy przez pryzmat tego zmitologizowania, tych wszystkich filmów, książek, teledysków, popkultury - Ameryka staje się mitem, niesamowitością. To samo chciałem dać Radomiowi: mitologizację. Tylko, że Radom obiektywnie nawet jest ciekawszy od przeciętnego amerykańskiego miasta. Strona internetowa "Paczki Radomskich" Marcin Kępa: Właśnie - ciekawszy. Ja na co dzień zajmuję się dziedzictwem kulturowym Radomia, zatem moja wiedza o tym mieście jest dużo większa, niż przeciętnego radomianina. Poza tym są Radomiu zakątki piękna - przypomnę, że architektonicznie nie mamy się czego wstydzić - Corazzi, Tylman z Gameren, Szyszko-Bohusz, Dziekoński i wiele innych znakomitości. Miasto ma niemal tysiąc lat, działy się tutaj niesamowite rzeczy. Tylko puścić w ruch wyobraźnię... No i jest to moje miasto, od pokoleń. Codzienność Radomia bywa szarobura, ale można z niej wycisnąć kapkę metafizyki i poezji. Radomiowi należy się wreszcie literacki opis. Chciałbym, żeby "Paczka..." stała się przyczynkiem, początkiem kreacji literackiej legendy miejskiej.