W memorandum, które powstało po styczniowej wizycie Mijatović w Paryżu, komisarz Rady Europy prosi francuski rząd, aby "powstrzymał się od nadmiernego ograniczania wolności pokojowego gromadzenia się". Chodzi o ustawę, nad którą obecnie debatuje francuski parlament. Mijatović prosi również o zawieszenie korzystania przez siły bezpieczeństwa z granatników na kule gumowe i o jak najszybsze zrewidowanie przepisów odnoszących się do używania tego rodzaju broni nieśmiercionośnej. Mijatović przyznała, że operacje policyjne były złożone, ale zachęca ofiary nadmiernego zastosowania siły przez policjantów do systematycznego składania raportów, aby nie zapewniać bezkarności funkcjonariuszom. Wyraziła również obawy dotyczące zatrzymywania protestujących, gdy nie zgłaszano żadnych nieprawidłowości. Mijatović zaznaczyła, że francuscy prawodawcy powinni dopilnować, aby ustawa przeciwko wichrzycielom respektowała prawo do wolności zgromadzeń. "Liczba i skala obrażeń odniesionych przez protestujących stawia pod znakiem zapytania adekwatność metod" stosowanych przez siły bezpieczeństwa - dodała. Rannych zostało 2 060 demonstrantów Zgodnie z danymi francuskiego MSW z 4 lutego od rozpoczęcia w listopadzie protestów "żółtych kamizelek" rannych zostało 2 060 demonstrantów, w tym 69 poważnie, a po stronie sił bezpieczeństwa było 1 325 rannych. Policja jest krytykowana za stosowanie kul gumowych do rozpraszania demonstracji; kilkoro protestujących zgłosiło poważne obrażenia. Ustawę, nad którą debatuje parlament, krytykują obrońcy praw człowieka, członkowie opozycji, a nawet deputowani centrowej partii prezydenta Emmanuela Macrona. Uważają, że ustawa idzie za daleko w ograniczaniu wolności. Uprawnia ona bowiem lokalnych prefektów, jeśli są przekonani, że protest może stać się poważnym zagrożeniem porządku publicznego, do podejmowania środków prewencyjnych, tak aby nie dopuścić do udziału w manifestacjach. Ustawa stanowi również, że przestępstwem jest zasłanianie całej twarzy lub jej części przez protestujących. Mijatović zaleca niewprowadzanie administracyjnego zakazu demonstracji, gdyż "stanowiłby poważną ingerencję" w korzystanie z prawa do manifestowania, "zwłaszcza że w wewnętrznym kodeksie bezpieczeństwa istnieje już przepis dotyczący wprowadzania zakazu demonstracji przez władze sądowe". Wzywa także do wyrzeczenia się "kryminalizacji dobrowolnego ukrywania bez uzasadnionego powodu" twarzy lub jej części w bezpośredniej bliskości demonstracji. "Rasistowskie, antysemickie i homofobiczne komentarze" Mijatović potępiła także "rasistowskie, antysemickie i homofobiczne komentarze i ataki niektórych demonstrantów". Wcześniej w tym miesiącu na marginesie paryskiego protestu doszło do obrzucenia antysemickimi obelgami znanego filozofa Alaina Finkielkrauta. W pisemnej odpowiedzi na memorandum Mijatović francuskie władze podkreślają, że zastosowane niedawno podczas protestów środki "miały na celu zapewnienie bezpieczeństwa protestujących". "Warunki działania policji były szczególnie trudne: protesty te charakteryzowały się poważną przemocą ze strony niektórych protestujących przeciwko siłom policyjnym, dziennikarzom i innym osobom" - czytamy w oświadczeniu. Władze francuskie stwierdziły również, że użycie siły przez policję jest "ściśle regulowane" zgodnie z prawem francuskim, a Rada Stanu, najwyższy organ sądownictwa administracyjnego, orzekła, że siły bezpieczeństwa mają prawo używać kontrowersyjnych wyrzutni kul gumowych do kontroli tłumu. Rząd francuski uważa, że obecna wersja ustawy przeciwko wichrzycielom jest zgodna z konstytucją Francji. Nieproporcjonalne interwencje policyjne Tekst ma wrócić do Senatu 12 marca do drugiego czytania, a rząd stara się o szybkie ostateczne przyjęcie ustawy. W połowie lutego Parlament Europejski potępił w rezolucji nieproporcjonalne interwencje policyjne podczas protestów i pokojowych manifestacji, ale nie wymienił ani Francji, ani "żółtych kamizelek". Urząd Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Praw Człowieka potępił rząd francuski za nadmierne i nieuzasadnione stosowanie siły wobec manifestantów. Według francuskiego eksperta tego urzędu Michela Forsta, liczba rannych, jak i rodzaj ran oraz fakt, że niektórzy stracili oko, stopę albo dłoń, wskazuje, że broń nieśmiercionośna używana jest przez siły bezpieczeństwa w sposób dysproporcjonalny. Do zawieszenia użycia tych rodzajów broni wezwał w styczniu francuski rzecznik praw obywatelskich. Grupa adwokatów zwróciła się do Rady Stanu o ich zakaz, ale wniosek został odrzucony.