Po ponad dekadzie dyplomatycznych przepychanek Rosja, Grecja i Bułgaria zawarły wreszcie porozumienie w kwestii budowy nowego rurociągu. Do podpisania oficjalnej umowy doszło w czwartek w Atenach. Zgodnie z traktatem ropa popłynie z położonego nad Morzem Czarnym bułgarskiego portu Burgas do greckiego Alexandroupolis. Dzięki temu ominie zatłoczoną turecką Cieśninę Bosfor, gdzie opóźnienia tankowców kosztują przemysł naftowy prawie bilion dolarów rocznie. Kontrolę nad projektem objął Kreml. 51 proc. własności rurociągu będzie w posiadaniu rosyjskich koncernów naftowych Rosneftu, Gazpromu Neft oraz Transneftu. Grecja i Bułgaria dostaną pozostałe 49 proc. Porozumienie o rurociągu bałkańskim zapewni tańszą rosyjską ropę państwom basenu Morza Śródziemnego oraz wzmocni wpływy Kremla na europejskim rynku energetycznym. - Poza korzyściami, jakie porozumienie to oznacza dla naszych państw, niesie ono ze sobą również korzyści dla międzynarodowego rynku paliwowego poprzez zwiększenie dostępu do ropy, który jest obecnie kwestią priorytetową dla wszystkich krajów i całego świata - podkreślił w Atenach premier Grecji Costas Karamanlis. Również dla Putina polityczne i ekonomiczne znaczenie rurociągu jest oczywiste: - Oznacza on stabilność nie tylko dla Półwyspu Bałkańskiego, ale także dla rynku światowego. Da nam możliwość: po pierwsze, rozszerzenia dostaw dla globalnego rynku energetycznego, a po drugie, rozłączenia szlaków dostaw. Z tych dwóch powodów projekt oznacza stabilność dla świata i dla regionu. Pomimo obaw o rosnącą zależność Europy od rosyjskiej energii Stany Zjednoczone pogratulowały porozumienia trzem państwom. Rurociąg ma zostać otwarty w 2009 roku. Będzie miał długość 173 mil.