"Puls Ziemi" zarejestrowany został po raz pierwszy w 1962 roku przez Johna Olivera, badacza współpracującego z Obserwatorium Geologicznym Lamonta-Doherty’ego na Columbia University. Oliver zauważył tajemniczą aktywność, której źródło ustalił na południową lub równikową część Oceanu Spokojnego. Stwierdził także, że sygnał jest silniejszy w czasie lata na półkuli północnej. Później, w 1980, Gary Holcomb odkrył, że zagadkowa aktywność wzmaga się w czasie silnych burz. Następnie o sygnale... zapomniano. Nikt nie wspominał o nim w środowisku naukowym przez 26 lat. Temat po raz kolejny został podjęty w 2006 roku przez początkującego wtedy naukowca Mike’a Ritzwollera z University of Colorado, który wziął na warsztat dane zebrane przez całą trójkę. - Razem z kolegą z zespołu badawczego razu zauważyliśmy, że coś jest nie tak - opowiedział niedawno Ritzwoller w wywiadzie dla "Discover Magazine". - Regularność sygnału jest zaskakująca. Od kiedy został zarejestrowany po raz pierwszy, radary wyłapują go bez przerwy. Ritzwoller opublikował wyniki swoich analiz na temat “Pulsu Ziemi" w 2006. W raporcie znalazły się liczne wnioski dotyczące siły, sposobu rozchodzenia się sygnału czy jego źródła. Młody badacz nie dotarł jednak do odpowiedzi na najważniejsze pytanie: czym właściwie jest enigmatyczna aktywność? Hipotez pojawiło się w mnóstwo, dwie z nich zyskały najwięcej uwagi. W 2011 Garrett Euler próbował udowodnić, jakoby sygnał pochodził od fal z Zatoki Gwinejskiej, a dokładnie jej części - Zatoki Bonny. Według niego fale uderzając o szelf kontynentalny miałyby deformować dno oceaniczne, powodując wytworzenie się pulsu. Dwa lata później Yingjie Xia stwierdził, że sygnał pochodzi od aktywności wulkanu na wyspie Sao Tome. Żadna z tych teorii nadal nie wyjaśnia jednak istoty "Pulsu Ziemi". Dlaczego "bije" co 26 sekund? Dlaczego dochodzi z Zatoki Bonny? Fale uderzają o brzegi, a wulkany wykazują aktywność na całym świecie - co takiego wyjątkowego znajduje się właśnie tam? Na te pytania nikt na razie nie był w stanie odpowiedzieć. Co więcej, mało kto jest specjalnie zainteresowany zjawiskiem. Doug Wiens, cytowany we wspomnianym już "Discover Magazine" stwierdził, iż "sejsmolodzy skupiają się na badaniu tego, co związanie jest bezpośrednio ze strukturą Ziemi". - Ta dziwna aktywność leży trochę poza naszymi zainteresowaniami, gdyż nie jest zagadnieniem z zakresu dotyczącego struktury planety - tłumaczy naukowiec.