Drobna modyfikacja genetyczna sprawiła, że wirusy przyłączały do swej otoczki białkowej cząsteczki tlenku kobaltu i atomy złota. Tak spreparowane, łączyły się potem w mikroskopijne struktury przewodzące prąd elektryczny; tworzyły warstwę, którą można było używać jako anodę miniaturowej baterii litowo-jonowej. Jak pisze w najnowszym numerze tygodnik "Science" reakcje konieczne do zbudowania takiej mikrobaterii zachodzą w normalnym ciśnieniu i pokojowej temperaturze, a ich wydajność, dwu a nawet trzykrotnie przewyższa dotychczasowe technologie.