Wielka Brytania plasuje się na czele listy uzależnionych. British Crime Survey ujawniło, że ponad 30 proc. Brytyjczyków przynajmniej raz w życiu miało do czynienia z narkotykami. Dane z Europejskiego Centrum Monitoringu Narkotyków i Narkomanii, mówią, że blisko połowa Brytyjczyków w wieku od 15 do 34 lat popala trawkę regularnie. To sprawia, że Wyspy znajdują się w niechlubnej czołówce Europy. A Polacy na emigracji w UK wcale tej średniej nie zaniżają. Polacy w grupie szczególnego ryzyka Jak uważają psychologowie, z racji tego, że Wielka Brytania jest krajem szczególnego ryzyka - zresztą Irlandia również znajduje się wysoko w rankingach uzależnień - wynika też to, że bardzo podatni na uzależnienia są właśnie imigranci. Polacy znajdują się w grupie szczególnego ryzyka, bo nadwiślańską tradycją jest mocne "zaprzyjaźnienie" z alkoholem. Na Wyspach następuje zamiana jednego nałogu na drugi. Tu narkotyki są tańsze, a poza tym łatwiej ukryć zażywanie chociażby prze pracodawcą, nie ma problemów z kacem, nikt nie czuje woni alkoholu, a jest "haj". "Nikt nie robi z tego problemów" Łukasz przyjechał do Irlandii Północnej trzy lata temu. Pochodzi z dużego miasta, studiował, poznawał mnóstwo ludzi, bo dorabiał sobie na studiach przy organizacji imprez. Nie ukrywa, że miał kontakt z narkotykami. - Jakaś trawka, amfa, czasem tabletki (ekstazy - przyp. red) - opowiada. - Ale tutaj, jak przyjechałem, zaskoczyło mnie zupełnie jak powszechny jest dostęp i przekrój wiekowy ludzi eksperymentujących z używkami. Pracowałem w kilku miejscach i wszędzie było tak, że po jakimś czasie na przerwie wychodziło się ze skrętem. Oczywiście nie z każdym, nie zawsze, ale najbardziej rozwaliło mnie, jak mój pięćdziesięcioletni prawie szef uczył mnie jak robić dobrego skręta... Michał interesuje się historią. - Nie pisz tylko, że robię to, by się jakoś usprawiedliwiać, ale to naprawdę ciekawe - mówi. - Konopie, czyli marihuana została zdelegalizowana poprzez naciski lobby naftowego w USA. Olej konopny był konkurencją dla wielu produktów naftowych. Oprawę medialną zapewniał magnat prasowy Hearst, bo tani i łatwy do recyklingu papier konopny był zagrożeniem jego interesów związanych z produkcją papieru z drewna w Ameryce Południowej. Do tego armia funkcjonariuszy federalnych była bez zajęcia w związku z zakończoną niedawno prohibicją. Myślę, że mafia, dla której skończyło się prohibicyjne eldorado, też była zadowolona. A potem jak raz postanowiono, tak już zostało... Skręt zamiast wódki Michał nie ukrywa, że zdecydowanie woli sobie zapalić skręta, niż umawiać się "na wódkę". Siedzi w Irlandii Północnej od czterech lat. Zaczął od Belfastu, teraz mieszka w Newcastle. - W Polsce też popalałem, ale tutaj jakoś odeszło mi poczucie winy, że robię coś nie tak. Tutaj popala każdy, albo prawie każdy. A na pewno nikt nie robi z tego problemów... Oczywiście, nie zawsze jest tak bezproblemowo, jak chociażby przypadku Łukasza, gdzie wszystko sprowadza się do okazjonalnych "skrętów". Piotrek niedawno wyprowadził się do nowego domu po to, by uciec ze spirali używkowej zabawy. Jak sam mówi, ma wrażenie, że zrobił to w ostatniej chwili. Dwaj jego dawni współlokatorzy wyraźnie "popłynęli". - Na początku było fajnie - opowiada ubierający się na sportowo dwudziestokilkulatek. - Znaliśmy się od lat, przyjechaliśmy tutaj razem, ale chłopaki bardzo szybko stwierdzili, że nie ma sensu się przemęczać, kiedy dragi tu są takie tanie. Poznali się z jakimiś miejscowymi i generalnie prawie codziennie robiło się imprezę. W pewnym momencie nie poznawałem już ludzi krążących po naszym domu. Kokaina, tabletki, amfetamina... Fajnie było na początku, ale jak kiedyś dosłownie zniknął mi tydzień z życia i tylko wielkiemu szczęściu zawdzięczam, że nie wyleciałem na zbity łeb z roboty, stwierdziłem, że już dość. Oni chyba dalej żyją w ten sposób, a wiem, że dom jest dość znany w Belfaście z rozrywkowego charakteru.Krzysiek właśnie wraca do Polski. Jego dziewczyna postawiła sprawę jasno. Albo starają się jeszcze jakoś ratować to, co między nimi jest, albo ona wraca sama. Bo Krzysztof za bardzo "zaprzyjaźnił się" z kokainą. Na początku była to tylko niewinna zabawa przy okazji imprez, ale potem okazało się, że bez proszku nie jest łatwo w ogóle funkcjonować. A że koledzy z linii produkcyjnej - miejscowi - sami lubią "pociągnąć", to o dostęp nie było trudno... Narkoturystyka Inna część narkotykowej części emigracji to tzw. "wycieczkowcy". Co kilka tygodni wybierają się do Amsterdamu, tam imprezują i starają się też przywieźć co nieco z powrotem. Po zmianach w prawie celem narkowycieczek na pewno staną się Czechy. Od początku tego roku w kraju południowych sąsiadów Polski można posiadać na własny użytek całkiem pokaźny zapasik narkotyków. Do tego jeszcze w internecie ruszyła giełda adresów, gdzie najlepiej kupić używki. Od 1 stycznia w Czechach można legalnie posiadać: do 1,5 g heroiny, 1 g kokainy, do 15 g marihuany, do czterech tabletek ekstazy i do pięciu tabletek LSD. Ponadto prawo zezwala na uprawianie do pięciu krzaczków konopi indyjskich i do 40 grzybów halucynogennych. Paweł i Marcin już szykują się na wakacyjny wypad do Czech. - Do Holandii jeździliśmy już kilka razy, ale teraz czas na Czechy - opowiadają, nie kryjąc wcale, że jadą po "towar'. - Kupimy co trzeba, zabawimy się nieźle, a potem może jeszcze skoczymy na chwilę do Polski - cieszą się. Oczywiście, część zakupów planują też przywieźć z powrotem na wyspę. Jak? - Oj, przecież nie będziemy zdradzać naszych sekretów - śmieją się. - Uwierzcie, że naprawdę nie trzeba być jakimś mistrzem przemytu, żeby przewieźć przez granicę trochę trawki czy pigułek.... Wielu przekonanych o takiej "pewności" co roku łapią brytyjskie służby celne. Statystyki pokazują, że Polacy stanowią pokaźny procent zatrzymanych podczas przemytu zakazanych substancji na Wyspy. Jeden z rekordów padł zresztą w Belfaście, gdzie przed dwoma laty para Polaków usiłowała przemycić prawie 200 kg kokainy. Teraz grożą im wieloletnie wyroki. Dorota Sołtysiak