Do warszawskiego komisariatu przy ulicy Wilczej w czasie kampanii wyborczej masowo wzywano współpracowników Platformy. W czterech specjalnie wydzielonych pomieszczeniach przepytywano niemal 300 osób. Policjanci chcieli wiedzieć m.in., kto zwerbował ich do Platformy Obywatelskiej, czy za pracę otrzymali pieniądze, czy musieli się z kimś dzielić wynagrodzeniem. Jak ustaliliśmy, przesłuchania nadzorował policjant z odpowiednim doświadczeniem. Szefem komendy przy Wilczej jest Marek Maruchniak, który do Służby Bezpieczeństwa trafił dobrowolnie w 1985 roku. Pracował w Chełmie w cieszącym się złą sławą Wydziale V SB jako młodszy inspektor w randze podporucznika. Wydział V SB został utworzony w 1981 roku. Jego zadaniem było zwalczanie opozycji w zakładach pracy. Funkcjonariusze tego wydziału zajmowali się głównie tropieniem działaczy podziemnej Solidarności. W rozmowie z "Newsweekiem" komendant przyznaje, że zgłosił się do Wydziału V SB. - Pracowałem tam przez rok. Od 1986 roku studiowałem w szkole oficerskiej. Po jej ukończeniu przeszedłem do Milicji Obywatelskiej. Do wydziału już nie wróciłem - zapewnia Maruchniak. Ponieważ został przeniesiony do MO, nie musiał - jak inni funkcjonariusze SB - stawać przed komisją weryfikacyjną. Kogo rozpracowywał w czasie pracy w Wydziale V? - Nie mogę udzielić żadnych informacji o pracy w tym wydziale. Wciąż obowiązuje mnie tajemnica służbowa - zastrzega. I dodaje, że może go z niej zwolnić jedynie minister spraw wewnętrznych.