Po przepłynięciu ponad 5 tysięcy kilometrów w ciągu dwóch miesięcy, maratończyk Martin Strel dotarł w niedzielę do celu - brazylijskiego Belem u ujścia rzeki Amazonki. Pływak wystartował na początku lutego z Atalaya, miasta w peruwiańskiej dżungli, niedaleko źródła rzeki. Mimo widocznego zadowolenia z własnego sukcesu, po wyjściu z wody Strel był w kiepskim stanie. Lekarze poinformowali, że cierpi na kilka dolegliwości, między innymi nadciśnienie. Według danych umieszczonych na stronie internetowej Strela, mężczyzna płynął dziennie średnio ponad 80 kilometrów. Noc spędzał natomiast śpiąc na towarzyszącej mu łodzi. Płynąc napotkał piranie, węże i krokodyle, cierpiał też z powodu poparzeń słonecznych i delirium. 52-letni Strel, któremu nadano już przydomek "człowiek ryba", rozpoczął pływanie wzdłuż największych rzek świata siedem lat temu. Przepłynął wówczas najdłuższy w Europie Dunaj. Od tamtej pory pokonał również chińską Jangcy i amerykańską Mississippi. Amazonka to jak dotychczas jego najdłuższy dystans - jeśli zostanie oficjalnie potwierdzony stanie się nowym rekordem świata w pływaniu długodystansowym.