Donald Tusk Lider partii, która była zdecydowanym faworytem wyborów i na własne życzenie je przegrała. Faworyt wyborów prezydenckich, tak pewny swego sukcesu, że pozwolił mu się wymknąć z rąk. Ta podwójna klęska mocno zbiła Tuska z pantałyku. A do tego doszło jeszcze fiasko rozmów koalicyjnych z PiS. Zapewne minie jeszcze sporo czasu, zanim Tusk i jego partia odnajdą swoje miejsce na polskiej scenie politycznej. A czasu coraz mniej, bo niedługo wybory samorządowe. Jeśli i tu Platforma przegra, to na dobrych kilka lat będzie się musiała pożegnać z niedawno tak jeszcze realnymi snami o potędze... Jan Rokita Najpierw miał być premierem z Krakowa, potem przynajmniej wicepremierem. Teraz pozostaje mu rola szefa w gabinecie cieni, który szykuje Platforma. Do końca pewny najpierw sukcesu PO, potem Tuska. Jako prawa ręka tego ostatniego nie mniej niż on odpowiedzialny za wyborczą klęskę Platformy. I dokładnie tak samo jak Tusk nie może wciąż dla siebie znaleźć miejsca w nowej roli. Miał już przecież plan rządzenia Polską wspólnie z własnym prezydentem, a teraz pozostaje mu tylko opozycja. Włodzimierz Cimoszewicz Były premier długo nie potrafił się zdecydować, czy startować w wyborach prezydenckich. Najpierw zapowiedział wycofanie z życia politycznego, ale potem - ponoć na wyraźne życzenie tysięcy Polaków - do wyborów stanął i... szybko tego pożałował. Zaraz po tym, jak objął prowadzenie w sondażach, zaczęły się jego kłopoty, którym na imię komisja ds. Orlenu i Anna Jarucka. A wszystko przez niejasności w oświadczeniach majątkowych byłego marszałka Sejmu. Wreszcie Cimoszewicz - czy to dlatego, że jego notowania drastycznie spadły, czy to dlatego, by nie musieć się dalej tłumaczyć ze swoich interesów giełdowych - z wyborów zrezygnował. Okoliczności tego wycofania raczej skreślają go już jednak jako polityka. Anna Jarucka Była społeczna asystentka Cimoszewicza pojawiła się znikąd czy raczej z rękawa członków komisji ds. Orlenu, kiedy Cimoszewicz niespodziewanie stał się faworytem wyborów prezydenckich. Oskarżyła go o celowe fałszowanie oświadczeń majątkowych. Wszyscy zastanawiali się nad zbieżnością jej wyznań z dobrymi wynikami sondażowymi Cimoszewicza. W sumie Jarucka spełniła rolę trochę podobną jak później Kurski. Tyle że ten ostatni był choć bliski prawdy i jego partia nie zapomniała o nim, a Jarucka musi się teraz ze swoich rewelacji tłumaczyć przed prokuraturą. Choć jej pojawienie zmieniło niewątpliwie bieg kampanii wyborczej, ona sama na swojej chwili wątpliwej sławy sporo straciła. Roman Giertych Jeszcze kilka miesięcy temu był gwiazdą komisji ds. Orlenu. Dwoił się i troił, by nie straciły go z oka kamery. Wydawało się, że tę popularność uda mu się zdyskontować w wyborach parlamentarnych, Tymczasem LPR uzyskała zaledwie 8 proc. głosów, a jego ojciec Maciej wycofał się z wyborów prezydenckich, bo nie miał żadnych szans nawet na te 8 proc. poparcia. Po tej podwójnej klęsce w Lidze podniósł się bunt kierowany przez Pęka i Wrzodaka. Ostatnio nawet o. Rydzyk do Radia Maryja częściej zaprasza polityków PiS niż Ligi. Najnowsze sondaże nie dają partii Giertycha szans na wejście do Sejmu, a LPR jest traktowana coraz mniej poważnie, czego najlepiej dowodzi historia becikowego dla wszystkich, które premier Marcinkiewicz ponoć obiecał Lidze za poparcie rządu, a potem i tak zrobił po swojemu. Bronisław Wildstein Przez kilka tygodni jego nazwisko nie schodziło z pierwszych stron gazet. Wszyscy się ekscytowali tym, kto jest, a kogo nie ma na liście Wildsteina. Wszystkim wszystko się pomieszało. Nikt nie pamiętał, że są tam nie tylko nazwiska donosicieli, a w internecie pojawiło się mnóstwo pseudolist, których nikt nie był w stanie weryfikować. Sam Wildstein w sumie wyszedł na całej sprawie raczej kiepsko - stracił pracę w "Rzeczpospolitej", a jego nazwisko będzie się już zawsze kojarzyć z jedną z największych lustracyjnych afer III RP. Otylia Jędrzejczak Pewnie niektórzy będą się oburzać, że niedawna ulubienica opinii publicznej znalazła się wśród przegranych roku. Jest jednak faktem, że jej błyskotliwa kariera zawaliła się w jednej chwili z jej własnej winy, kiedy doprowadziła do wypadku, w którym zginął jej młodszy brat Szymon. Otylia powoli zaczyna się podnosić, zapowiedziała już, że wróci do pływania. Niewykluczone, że jeśli starczy jej siły i determinacji, już w przyszłym roku może się znaleźć wśród wygranych roku. Zobacz też: Zwycięzcy Roku 2005