- W obecności biegłego tłumacza Kamisa D. została przesłuchana przez dwie policjantki z Komendy w Ustrzykach Dolnych. Przy przesłuchaniu obecny był także przedstawiciel Straży Granicznej. Przez cały czas kobieta była objęta opieką medyczną - poinformował rzecznik podkarpackiej policji komisarz Mariusz Skiba. - Kamisa D. została przesłuchana w charakterze świadka z uprzedzaniem, co oznacza, że poinformowano ją o możliwości postawienia zarzutu - powiedział prokurator okręgowy w Krośnie Andrzej Dworzański, dodając, że zdecydowano tego nie robić. - Kobieta opowiedziała cały przebieg swojej ucieczki z Czeczenii. Najpierw dotarła z rodziną do Moskwy, gdzie skontaktowała się z ludźmi, którzy mieli zorganizować jej przerzut do Austrii. Zapłaciła tym ludziom 2 tysiące dolarów - powiedział Dworzański. - Kiedy była na granicy ukraińskiej, przewodnik wskazał jej kierunek, w którym ma iść. Nie wiadomo, czy źle jej pokazał, czy ona sama zbłądziła. Z jej wyjaśnień wynika, że błąkała się ok. 24 godzin. Kiedy skończyło się jedzenie, przytomność zaczęła tracić jedna z córek. Wówczas zostawiła je, a sama ruszyła szukać pomocy - opowiadał prokurator Dworzański. - W nocy temperatura w Bieszczadach, gdzie się znajdowali, była bardzo niska, a kobieta i jej dzieci byli bardzo lekko ubrani. Śmierć dziewczynek prawdopodobnie nastąpiła właśnie w skutek wyziębienia i wycieńczenia - dodał. - Nawiązaliśmy już kontakt z mężem kobiety. Teraz czekamy, żeby władze Ukrainy poinformowały nas, z którego przejścia granicznego możemy odebrać mężczyznę i przetransportować do Ustrzyk Dolnych. Do spotkania powinno dojść jeszcze dziś wieczorem - powiedział rzecznik wojewody podkarpackiego Krzysztof Rokosz. Na miejscu jest już natomiast wuj kobiety, który mieszka w Austrii. To do niego prawdopodobnie chciała dotrzeć Kamisa D. - W czasie przesłuchania Kamisa D. nie zgłosiła chęci ubiegania się o status uchodźcy, ale rozumiemy, że ostateczne decyzje w tej kwestii podejmie po spotkanie z mężem - podkreślił Rokosz. W poniedziałek w Rzeszowie odbyła się też sekcja zwłok dziewczynek. - Ciała zostaną przetransportowane od razu do Warszawy. Prosił o to pełnomocnik ds. uchodźców, który ma się zająć ich dostarczeniem do Czeczenii. Matka i rodzina chcą, aby właśnie tam zostały dziewczynki pochowane - powiedział Dworzański. Zdaniem prokuratora Dworzańskiego, kobieta musi być jeszcze przesłuchana. - Kamisa D. niewiele powiedziała na temat przerzutu i ludzi, którym zapłaciła. Musimy tę kwestię wyjaśnić - dodał. W niedzielę kobietę odwiedziła w szpitalu żona prezydenta Maria Kaczyńska. W nocy z czwartku na piątek funkcjonariusze Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej znaleźli w wysokich Bieszczadach trzy martwe dziewczynki. Kilka godzin wcześniej zatrzymali skrajnie wyczerpaną kobietę narodowości czeczeńskiej z dwuletnim dzieckiem na ręku. Kobieta powiedziała pogranicznikom, że jej trójka dzieci znajduje się kilka kilometrów od miejsca zatrzymania. Po kilku godzinach przeczesywania wysokich Bieszczadów, funkcjonariusze SG znaleźli trzy ciała. Były to dziewczynki: Xaea - 13 lat, Ceda - 10 lat i Elina - w wieku 6 lat. Zwłoki przykryte były liśćmi paproci. Znajdowały się na granicy Polski i Ukrainy, przy słupie granicznym nr 82 w pobliżu miejscowości Wołosate w masywie Wołczego Berda, na wzniesieniu o wysokości 1163 m n.p.m. W czwartek w nocy temperatura w miejscu, gdzie znaleziono ciała dziewczynek, spadła do ok. 3 st. C. W 2006 roku Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej zanotował 164 nielegalne przekroczenia granicy państwowej. Wzięło w nich udział 455 osób. W tym roku (dane do sierpnia) zanotowano 49 takich przypadków. Nielegalnie przekroczyło granice 126 osób. Najczęściej zatrzymywani byli obywatelami Wietnamu, Ukrainy i Mołdawii.