nie chce współpracować z prokuraturą, która bada legalność prowokacji w ministerstwie rolnictwa. Zdesperowani śledczy napisali pismo do premiera Donalda z prośbą o pomoc. - Rzeczywiście, skierowaliśmy takie pismo do premiera - powiedział "Newsweekowi" Janusz Karol Drozdowski, szef rzeszowskiej prokuratury. W liście do premiera napisał: "Uprzejmie informuję Pana Premiera, że brak żądanych materiałów z uniemożliwia zaplanowanie jak i przeprowadzenia czynności procesowych pomimo wszczęcia śledztwa. Dotychczasowa bezczynność CBA utrudnia zatem postępowanie karne prowadzone przez Prokuraturę Okręgową w Rzeszowie". Toczące się w Rzeszowie śledztwo dotyczy najgłośniejszej akcji w historii CBA: łapówki, która miała trafić do wicepremiera Andrzeja Leppera. Akcję przerwał przeciek, o dokonanie którego premier Jarosław Kaczyński obwiniał szefa MSWiA Janusza Kaczmarka. Skandal, który był następstwem akcji, doprowadził do rozpadu koalicji rządowej, upadku rządu i wcześniejszych wyborów. Prokuratorzy z Rzeszowa nie wykluczają też wszczęcia śledztwa przeciwko Mariuszowi Kamińskiego właśnie za utrudnianie postępowania w sprawie kulis tajnej operacji przeciwko Lepperowi. - Trudno mi dzisiaj powiedzieć jakie podejmiemy kroki w tej sprawie. Na pewno tego tak nie zostawimy - powiedział "Newsweekowi" Marek Staszak, szef Prokuratury Krajowej. Rzeszowscy śledczy sprawdzają, czy agenci CBA, którzy przygotowywali prowokację przeciwko współpracownikom Leppera złamali prawo. Chcą sprawdzić, czy CBA miało wymagane przez prawo wiarygodne informacje o popełnianych przez zatrzymanych później działaczy przestępstwach. A tylko w takim przypadku można było zaczynać prowokację.