Jak podała dziś "Rzeczpospolita", Marciniak miała powiedzieć, że prokuratorzy badający sprawę Rywina przed przesłuchaniem Leszka Millera dostali od przełożonych kartkę z pytaniami, jakie mają być zadane premierowi. Prokurator Krajowy Karol Napierski uważa, że to normalne - chodzi bowiem o zwykły nadzór nad śledztwem, czyli wskazywanie, jakie wątki są istotne, jakich nie można pominąć. Napierski twierdzi, że nie wie, czy prokuratorzy dostali jakąś ściągę z pytaniami. Zapewnia jednak, że jeśli tak było, to nie dlatego, że chciano nałożyć prokuratorom kaganiec. - Nie jest to żadne naruszenie niezależności, bo prokurator przesłuchujący - niezależnie od tego, co mu się doradzi - może przesłuchaniem kierować tak, jak uważa za stosowne w trakcie czynności - mówi Napierski. Były Prokurator Krajowy, dziś poseł PiS Zbigniew Wassermann, uważa, że kartka z pytaniami to jednak za dużo. Jego zdaniem owa ściąga świadczy o braku wiary w prokuratorskie kwalifikacje albo o politycznym nadzorze nad śledztwem. - Każda z tych sytuacji jest zła, bo ona świadczy albo o niskich kwalifikacjach, albo o złym prowadzeniu sprawy, albo o takim kształtowaniu sprawy, która przekracza ramy nadzoru normalnie stosowanych - uważa poseł. Jak dodaje, by precyzyjnie ocenić wagę prokuratorskiej ściągi, należałoby ją porównać z protokołem przesłuchań premiera. Jeśli pytania byłyby takie same, dowodziłoby to niedopuszczalnej ingerencji w śledztwo.