- Budżet zawiera trzy priorytety - przyspieszony wzrost gospodarczy, korzystna integracja z Unią Europejską, zwiększona finansowa samodzielność jednostek samorządu terytorialnego - powiedział premier Leszek Miller podczas konferencji prasowej po posiedzeniu rządu. Nie ma w nim nowości - wszystkie założenia są przepisane z wcześniejszego projektu, na przykład deficyt wyniesie aż 45,5 miliarda złotych, czyli najwyższą z zakładanych granic. Mimo to minister gospodarki Jerzy Hausner nie przyjmuje krytyki analityków i odrzuca sugestie o grożącym nam kryzysie argentyńskim. - Analitycy, którzy powinni być przede wszystkim obserwatorami i to cichymi obserwatorami, pisać raporty na użytek właścicieli, głównie specjalizują się w publicznym krytykowaniu i tak jakby chcieli być aktorami tej sceny. Jak ktoś chce być aktorem nich wygra demokratyczne wybory a następnie weźmie odpowiedzialność. To jest bardzo prosty mechanizm w każdym demokratycznym systemie - mówi Hausner. Miller: nie ma niepokoju ws. deficytu Minister finansów sygnalizuje, że pojawiły się pewne napięcia związane z dochodami, które miały napłynąć do budżetu, ale nie sygnalizuje sytuacji niepokojącej - tak premier skomentował informację o prawdopodobnym wzroście deficytu budżetowego po wrześniu 2003 r. do 85-90 proc. planu. Wczoraj dyrektor departamentu budżetu w Ministerstwie Finansów Elżbieta Suchocka-Roguska poinformowała, że deficyt budżetu 2003 r. po wrześniu wzrośnie prawdopodobnie do 85-90 proc. planu z 76,4 proc. po sierpniu. Zapytany o kwestię deficytu budżetowego i w związku z tym trudną sytuację samorządów, Miller odparł: - Niejednokrotnie już tak bywało, że z różnych powodów wpływy falowały. (...) Zachęcam, żeby orientować się na to, co w tych kwestiach mówi minister finansów, a nie jego przedstawiciele. Niejednokrotnie byliśmy świadkami różnego rodzaju nieporozumień, przekłamań, itd. Pol: budżet jest niezwykły - Budżet przyszłego roku jest budżetem niezwykłym. To jest pierwszy budżet, w którym Polska musi przewidzieć pieniądze na to wszystko co jest związane z wejściem do Unii Europejskiej - powiedział przewodniczący Unii Pracy, wicepremier Marek Pol. Pol podkreślił, że Polska uzyska z Unii zdecydowanie więcej aniżeli musi do niej wpłacić, ale wpłaca z budżetu zaś pieniądze z Unii będą trafiać do samorządów, rolników i na konkretne projekty. - Budżet przeżywa bardzo boleśnie ten pierwszy rok, zresztą każdy rok następny będzie też obciążony - zaznaczył. Wicepremier dodał, że obciążeniem dla przyszłorocznego budżetu będzie też przekazanie znacznych kwot do dyspozycji samorządów oraz radykalne obniżenie podatków od działalności gospodarczej, które ma pobudzić wzrost gospodarczy i spowodować powstawania nowych miejsc pracy. - Obiecaliśmy że wzrost gospodarczy wróci do poziomu 5 proc. i powyżej, staramy się to konsekwentnie zrealizować - mówił. Zapewnił, że rząd będzie się starał aby trudności budżetu nie dotknęły najuboższych, lecz przeciwnie, aby odczuli oni ożywienie w gospodarce w postaci przyrostu miejsc pracy. - My nie tniemy wydatków natomiast zmienia się w wielu miejscach system wydawania pieniędzy. Przechodzimy bardziej z rozwiązań generalnych do pomocy adresowanej. Staramy się poszukiwać pieniędzy gdzie one są, nie u najbiedniejszych. Likwidacja części ulg podatkowych przede wszystkim dotyka tych, którzy mają wyższe dochody - powiedział wicepremier. Więcej na ten temat: kliknij tutaj