"Ludzie coraz bardziej martwią się o pracę" - powiedział magazynowi "Link Polska" rzecznik Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii Wiktor Moszczyński - "ci, którzy jej nie mają albo ci, którzy ją utracili, skłonni są za wszelkie zło obwiniać emigrantów, zwłaszcza w mniejszych ośrodkach. Zdarzało się tak i wcześniej, niekoniecznie byliśmy lubiani przez osoby, które nie pracowały, przez pewne mniejszości etniczne, które kiedyś same doświadczyły dyskryminacji. Teraz nastały dużo trudniejsze czasy. Może dojść do napięć pomiędzy społecznościami. Polacy są szanowani ze względu na etykę pracy, ale pojawiła się w stosunku do nich niechęć, ponieważ ogólny klimat jest dużo bardziej skomplikowany i wszyscy są zagrożeni bezrobociem". Zjednoczenie wystąpiło do rządu brytyjskiego z postulatem wprowadzenia sześciu środków, mających na celu zminimalizowanie ryzyka powstawania takich napięć. Są to: przygotowanie miarodajnych i wiarygodnych statystyk dotyczących liczby obywateli EU mieszkających w Wielkiej Brytanii w poszczególnych ośrodkach, zapewnienie darmowych lekcji angielskiego, zatrudnienie polskojęzycznego personelu w lokalnych instytucjach i policji, monitorowanie pracodawców, zwłaszcza w sektorze budowlanym, zadbanie o warunki mieszkaniowe Polaków i innych przybyszy z krajów EU oraz prawa lokatorskie w sektorze prywatnym, a także o to, by mieli oni zapewniony dostęp do lokalnego lekarza czy przychodni (po rejestracji). "Aż około 25 procent Polaków ma do czynienia z dyskryminacją. Należy temu zapobiec. Naszym celem jest uwrażliwienie władz brytyjskich na to, co się dzieje" - dodał Wiktor Moszczyński. AŁM