Murem za zmianami w podatkach stanął premier Leszek Miller. Szef rządu przekonywał w telewizyjnym wystąpieniu, że nowelizacja jest konieczna. Jeśli jej nie będzie, to - zdaniem Millera - finansom publicznym grozi bankructwo. - Rząd musi jak najszybciej zasypać dziurę budżetową, w przeciwnym razie dziura pochłonie nas wszystkich - podkreślał premier. Trudno przewidzieć, czy te słowa przemówią do opozycji; zwłaszcza, że posłowie Ligi Rodzin Polskich oraz Prawa i Sprawiedliwości zapowiedzieli, że bardzo skrupulatnie będą przyglądać się zmianom w ustawie. Zauważają, że regulamin nakazuje dostarczenie posłom projektu ustaw nie później niż 7 dni przed startem prac na sali plenarnej. Parlamentarna opozycja skarży się, że przygotowany przez Ministerstwo Finansów dokument tak naprawdę dostali dopiero wczoraj. Regulamin rzecz święta, czasem można go wykorzystać zbyt skwapliwie przestrzegając. Może to oznaczać tzw. syndrom Manickiego czyli zasypanie Sejmu poprawkami do podatkowej ustawy. Parlamentarzysta ówczesnej opozycji blokował prace nad zmianami w podatkach mnożąc poprawki do ustawy. Miał ich wtedy prawie 200, a sama dokumentacja tych poprawek liczyła kilka tysięcy stron. Takim nowym Manickim może okazać się poseł Roman Giertych z Ligi Polskich Rodzin, który protestuje przeciwko szaleńczemu tempu prac i zapowiada korzystanie z niekonwencjonalnych sposobów pracy parlamentarnej - zgodnych z regulaminem Sejmu. Z Ligą zgadza się Prawo i Sprawiedliwość. Minister pracy Jerzy Hausner rozmawiał wczoraj kolejno z pracodawcami, OPZZ-tem i "Solidarnością". Podatnicy, którzy nie chcą zamrożenia progów ani likwidacji ulg bardzo liczyli na to, że to właśnie związki zawodowe zablokują ten plan rządu. Jeśli jednak ktoś miał związki zawodowe za gorliwego obrońcę materialnej sytuacji pracownika, to wczoraj mocno się rozczarował. Tymczasem prawdopodobnie marszałek Marek Borowski znalazł salomonowe rozwiązanie, podatki będą rozpatrywane na tym posiedzeniu Sejmu, ale nie dzisiaj lecz jutro. W ten sposób wszystko odbędzie się zgodnie z regulaminem, bo posłowie dostali projekty ustaw w ubiegłą środę, tylko ich nie odebrali ze skrytek. - Po uzgodnieniu z Prezydium Sejmu podjąłem decyzję, aby pierwsze czytanie projektu ustawy podatkowej odbyło się w środę, aby kluby mogły jeszcze dziś zapoznać się z projektem - powiedział marszałek. Jak dodał "z tego względu na obecnym posiedzeniu nie będzie można zakończyć pracy nad projektem". - To jest ustawa podatkowa i taki ekspres tutaj nie jest wskazany. Dlatego drugie i trzecie czytanie zostanie przeprowadzone na następnym posiedzeniu Sejmu w przyszłym tygodniu we wtorek. To będzie posiedzenie jednodniowe. Proszę sobie to w kalendarze wpisać - mówił Borowski. A w ogóle, skąd ten pośpiech? Jak mówi Józef Oleksy, do takich działań zmuszają okoliczności, a więc tragiczna sytuacja finansów publicznych. Poza tym wszystkie zmiany w podatkach muszą być uchwalone i opublikowane do końca listopada. Czasu więc zostało naprawdę niewiele.