- w rozmowie z Michałem Karnowskim i Anną Wojciechowską - ujawnia także, dlaczego śmiał się, gdy premier przemawiał po angielsku w trakcie podpisywania umowy o tarczy antyrakietowej. I tłumaczy, dlaczego Tusk nie powinien być politykiem - awizuje gazeta. Zapytany o sprawę tarczy antyrakietowej, prezydent Lech Kaczyński mówi:"(...) W naszej optyce wcale nie chodzi o to, że boimy się rosyjskich czołgów. Tu idzie przede wszystkim o silniejsze związki z USA, które są nam niezbędne. Nie dlatego, żebym był jakoś wyjątkowo proamerykańskim politykiem. Ale dlatego że jestem politykiem propolskim. I wiem doskonale, to wiedzą zresztą także w Rosji, jak bardzo tarcza wzmacnia Polskę. Wiele byłem gotów za to oddać. Ale ostatecznie umowę udało się sfinalizować wskutek wydarzeń w Gruzji. (...)". Na pytanie dziennikarzy "Dziennika", dlaczego uśmiechał się na początku przemówienia premiera, prezydent odparł: "Bo mnie strasznie bawi, jak ktoś, kto słabo zna angielski, rzuca się do przemawiania w tym języku. A w ogóle śmieszyło mnie to, że premier nie uznaje zwyczaju, który jest szanowany w całej Europie: prezydent zawsze przemawia przed premierem". Nawiązując do obecnych sondaży prezydenckich, w których premier Tusk wygrywa zdecydowanie, Lech Kaczyński mówi: "Już raz, w 2005 roku, (Tusk - przyp. red.) wygrał w sondażach. I to jest jego główny problem. Wszystko bierze się z tego, że on nie potrafi przeżyć porażki w poprzednich wyborach prezydenckich. A jeśli ktoś nie potrafi zmierzyć się z porażką, to jest wiele zajęć, jakie może wykonywać ale z pewnością nie może być w polityce. Pełny tekst wywiadu z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim publikuje sobotni "Dziennik".