Ekspozycja "Powstanie Warszawskie 1944" z okazji 70. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego znajduje się w Centrum Dokumentacyjnym Topografia Terroru - miejscu, gdzie w czasie II wojny światowej mieściła się m.in. główna siedziba dowództwa SS oraz centrala Gestapo. Obaj prezydenci objęli honorowy patronat nad wystawą. - W powstańczym zrywie 1944 roku polskie państwo podziemne wyszło z podziemia, powstała w Warszawie swoista republika wolnych ludzi, wolnych pomimo ostrzału artyleryjskiego, ciągłych bombardowań i dramatycznych walk - powiedział podczas uroczystości polski prezydent. Jak podkreślił, "członkowie tej republiki wolności zapłacili za wolność najwyższą cenę". "Powstanie było najkrwawszą bitwą w historii Polski" Komorowski zaznaczył, że w 1945 roku "Warszawa w 80 proc. leżała w gruzach burzona w czasie agresji 1939 r., w czasie powstania w getcie warszawskim w 1943 r. i w czasie powstania warszawskiego w 1944 roku". - Tak samo straty Warszawy w ludziach trzeba zsumować - i te z września 1939 roku, i te z czasów likwidacji getta warszawskiego w 1943 roku, i te straszne straty roku 1944. Są to liczby przeraźliwe, które robią do dzisiaj na nas samych straszliwe wrażenie, ale jednocześnie pamiętamy i wiemy, że ten trud i te ofiary nie były mimo wszystko nadaremne - podkreślił prezydent. W ocenie Komorowskiego to m.in. ten zryw uformował następne pokolenie - ludzi Solidarności, dla których powstańcy byli "autorytetami, wzorcami zachowań i źródłem doświadczenia". Polski prezydent powiedział, że historii nie da się zmienić, ale da się z nią lepiej albo gorzej żyć i budować przyszłość. - Trudno oprzeć mi się wzruszeniu, kiedy w obecności prezydenta wolnych i demokratycznych Niemiec, mieszkańców Berlina otwiera się wystawę będącą hołdem powstaniu warszawskiemu, które było najkrwawszą bitwą w historii Polski oraz jednym z najbardziej heroicznych zrywów w tragicznych latach II wojny światowej - podkreślił Komorowski. Przypomniał, że powstanie pochłonęło przeszło 150 tysięcy ofiar. Mówił, że mieszkańcy Warszawy tracili życie nie tylko na skutek walk, ale również "planowej akcji o charakterze ludobójczym". Nawiązując do umieszczenia wystawy w Centrum Topografia Terroru, Komorowski mówił: "Obecność powstańców w tym miejscu, w którym w czasach III Rzeszy główną kwaterę miały najważniejsze instytucje nazistowskiego państwa terroru (...) jest przykładem zdolności, które wszyscy posiadamy do heroicznego mierzenia się z przeszłością, z myślą o przyszłości". Dodał, że obecność powstańców w tym miejscu uświadamia również to, że "nawet najbardziej butny, pewny siebie i bezwzględny totalitaryzm jest bezradny wobec marzeń o wolności i pojednaniu wolnych narodów". "Polacy umieli przebaczyć, gdy Niemcy okazali skruchę" Prezydent Niemiec Joachim Gauck podkreślał z kolei, że "Polacy umieli przebaczyć, gdy Niemcy okazali skruchę, Polacy umieli pokonać nienawiść, gniew i nieufność, gdy Niemcy przyznali się do winy i wstydu". Odpowiedzią na te słowa były oklaski zebranych na uroczystości. Prezydent Niemiec mówił o niemieckich zbrodniach wobec Polaków w czasie II wojny światowej, a także o tym, że po wojnie w RFN zbrodnie te nie były wystarczająco konsekwentnie ścigane. - To graniczy z cudem, że Polacy i Niemcy są dziś nie tylko dobrymi sąsiadami, którzy żyją ze sobą w zgodzie, lecz są też przyjaciółmi, który siebie lubią - powiedział Gauck. Zwracał też uwagę, że podczas powstania warszawskiego hitlerowski terror i przemoc wobec Polaków osiągnął "szczególnie przerażające rozmiary", a Warszawa była niszczona jeszcze po zakończeniu walk. - Miasto legło w gruzach, a ten krajobraz księżycowy został zrekonstruowany przez Muzeum Powstania Warszawskiego w animacji komputerowej. Film "Miasto ruin", który można oglądać również i tutaj, poruszy każdego, kto go zobaczy - podkreślał. Gauck mówił o polskich tradycjach wolnościowych, z których wyrastało powstanie warszawskie. Dodał, że także związek zawodowy Solidarność był zainspirowany przez powstanie. - Również on walczył o wolną i niepodległą Polskę, o prawo każdego narodu, by być podmiotem swojej historii - zaznaczył. Dodał, że także wschodni Niemcy czerpali z polskiej tradycji wolnościowej. - Dawała nam odwagę, gdy jeszcze nam (jej) brakowało, dawała nam nadzieję, gdy byliśmy zdesperowani. Przykład Polski zapewne pomógł nam podjąć ryzyko jesienią 1989 roku, choć nie dało się przewidzieć, czy nasz ruch, który stał się rewolucją, przyniesie nam pokój i wolność - mówił. Zwrócił uwagę, że "nie ma lepszego miejsca" na wystawę poświęconą powstaniu warszawskiemu niż część Berlina, w której była centrala Gestapo, SS i Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy, i w której Adolf Hitler wydawał rozkaz stłumienia powstania i całkowitego zniszczenia miasta. Gauck podkreślał, że napaść Niemiec na Polskę 1 września 1939 roku jako początek II wojny światowej "wryła się głęboko w świadomość Niemców". - Jestem wdzięczny panu, panie prezydencie, że ten dzień będziemy też wspólnie obchodzić w Polsce - zwrócił się Gauck do Komorowskiego. "Potrafili w tragicznym położeniu znaleźć ducha walki" Prezydent Niemiec zaznaczył też, że wystawa poświęcona powstaniu warszawskiemu jest ważna także ze względu na ukazywanie "specyficznie polskiej perspektywy". - Pomaga nam zrozumieć, dlaczego dla wielu Polaków kwestie wolności i niepodległości po dziś stanowią tak istotną wartość - powiedział. - Powstanie warszawskie wpisuje się w szereg zbrojnych zrywów w historii Polski zakończonych klęską. Dla wielu Polaków te porażki nie były w żadnej mierze źródłem defetyzmu i zniechęcenia - podkreślił Gauck. - Większość myślała w 1944 roku raczej tak, jak młody poeta Krzysztof Kamil Baczyński: "Trzeba nam teraz umierać, by Polska umiała znów żyć" - mówił prezydent Niemiec. Gauck podkreślał, że Polacy potrafili w tragicznym położeniu znaleźć ducha walki i walczyć, nawet jeśli wygrana była niestety wielce nieprawdopodobna. - Chcemy poprzez tę wystawę nie tylko wspominać o jakże strasznych działaniach i wyczynach narodu niemieckiego, ale chcemy również spotkać się z wami, waszym cierpieniem, wytworzyć pewną empatię i zrozumieć cierpienie innych - powiedział Gauck. W późniejszej rozmowie z dziennikarzami w Berlinie Komorowski ponownie nawiązał do miejsca, w którym znajduje się ekspozycja. Właśnie tu - mówił - "wydano swego czasu wyrok śmierci na Warszawę, który został w znacznej mierze wykonany". - W tak szczególnym miejscu możemy powiedzieć, że zdolność do przezwyciężenia przeszłości stanowi sprawdzian tego, czy chcemy - a chcemy - budować lepszą przyszłość, także we współpracy z naszym ważnym sąsiadem, jakim są Niemcy - podkreślił prezydent. Dopytywany, jak mogłoby wyglądać trwałe upamiętnienie powstania warszawskiego w Berlinie, Komorowski wyraził przekonanie, że Niemcy znajdą na to odpowiedni sposób. Wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich Edmund Baranowski uważa, że berlińska wystawa jest ważna i pokazuje, że Niemcy pracują nad tym, by "przerobić swoją trudną historię". - I uważam, że mają doskonałe rezultaty - dodał. "Nigdy więcej ani łez polskich, ani niemieckich" W podróży do Berlina Komorowskiemu towarzyszyło kilkunastu warszawskich powstańców. Już na lotnisku zaczęli wspominać 63 dni walczącej stolicy. Halina Wołłowicz, w powstaniu sanitariuszka i łączniczka, prywatnie ciotka prezydenta, podkreślała: "to długa droga - dojść z Mokotowa do Berlina". Jak zaznaczyła, jest szczęśliwa, że może być w Berlinie. - Nigdy więcej ani łez polskich, ani niemieckich, ani w ogóle niczyich łez, związanych z wojną i poległymi - mówiła Wołłowicz. Inna uczestniczka powstania - pani Wanda - wspominała pierwsze godziny walk. - Ludzie stali w bramach. Każda brama miała flagę. Zastanawialiśmy się, gdzie oni przechowywali te flagi - mówiła w rozmowie z dziennikarzami. Z kolei pani Katarzyna mówiła, że większość powstańców myślała, iż "tak musiało być, była wojna i taka była potrzeba", by walczyć. Powstańcy odświeżali także stare znajomości.