Startująca do Sejmu z drugiego miejsca warszawskiej listy PiS mówiła w piątek, że jej marzeniem jest, by jej mąż "poprowadził dwie partie PiS i PO w rządzie". Wcześniej w radiu RMF FM N.Rokita oceniła, że PiS, podobnie jak inne partie w Sejmie, nie jest zdolne do samodzielnego rządzenia. - Mam bardzo wysoką ocenę mojego brata, jako prezesa Rady Ministrów, jako człowieka zdeterminowanego, potrafiącego pracować, mającego wizję Polski, wizję zmian, które w znacznym stopniu zostały przeprowadzone - powiedział na konferencji prasowej w Lizbonie, gdzie w piątek zakończył się dwudniowy szczyt UE. Prezydent podkreślił, że jego brat ma "szczęśliwą rękę", bo Polska w okresie jego rządów bardzo się rozwinęła, spadło bezrobocie, przestępczość. - O ile wiem, mój brat powiedział, że każda żona ma prawo sądzić, że jej mąż byłby najlepszym premierem, jeżeli żona zajmuje się polityką, to do tego sądu ma prawo mąż z kolei - mówił prezydent. Jak dodał, do tego trzeba wygrać wybory. - Ja tę opinię podzielam, przy całym szacunku dla Jana Rokity, jego zdolności i przekonaniu, że może on odegrać jeszcze istotną rolę w naszej polskiej polityce - powiedział prezydent. Lech Kaczyński zapewnił też, że "nie brał udziału w kampanii wyborczej, tylko go w tę kampanię angażowano na olbrzymią skalę". - Nie brałem udziału, wbrew temu co się mówi, w kampanii, tylko mnie w nią angażowano na olbrzymią skalę, bardzo często atakując, wręcz lżąc - powiedział prezydent. - Bardzo często różnego rodzaju skrajnie negatywne oceny były formułowane w taki sposób, że "bracia Kaczyńscy". Przepraszam, ale bracia Kaczyńscy, to między innymi ja - dodał. Zdaniem prezydenta, pojawiły się także "wypowiedzi, które bezpośrednio go atakowały". - W tym sensie byłem istotnie w kampanię wciągany, byłem przedmiotem ciągłych ataków - powiedział L. Kaczyński. Prezydent skomentował również decyzję b. premiera , który w piątek poparł szefa PO Donalda Tuska. - Jest mi bardzo przykro. Tak po ludzku świadczy, to bardzo źle (o Marcinkiewiczu) - ocenił. Marcinkiewicz powiedział w piątek w radiu "Zet": - Może jeśli w Polsce te braterskie powiązania, wzajemną troskę na szczytach tej władzy pomiędzy prezydentem i premierem zastąpi wzajemna kontrola, zastąpi może nawet i rywalizacja, to może taka sytuacja będzie dla Polski, dla naszego rozwoju lepsza. Bo przecież Lech Kaczyński, tak czy siak, jest i będzie prezydentem, w związku z tym Kaczyńscy, tak czy siak, mają władzę w Polsce, mają władzę w państwie. Gdyby to ode mnie zależało, to ja bym w tych wyborach dał szansę . - Marcinkiewicz został premierem. To, że się nim przestaje być skoro nie jest się liderem partii, jest rzeczą oczywistą. Reakcja pana Marcinkiewicza (po odejściu ze stanowiska szefa rządu), tutaj trochę różniła się od reakcji nawet polityków z całkowicie innych, niż mój, obozów politycznych - powiedział prezydent w Lizbonie. Prezydent podał przykłady b. premierów, którzy później byli ministrami - Włodzimierza Cimoszewicza, Józefa Oleksego, Jana Krzysztofa Bieleckiego i Hanny Suchockiej. - Takich przypadków było bardzo dużo. Ci ludzie nie reagowali w ten sposób, że skoro przestali być premierami (...) to w takim razie zamykają drzwi i mówią, że już im się nie podoba - zaznaczył. Jak zauważył, Marcinkiewicz startował w wyborach na prezydenta Warszawy; miał też propozycję, "jeśli chodzi o ministerstwo gospodarki".