W sobotę w Ślesinie koło Konina (woj. wielkopolskie) odbyła się konwencja Lewicy "Przyjazna szkoła", gdzie ugrupowanie przedstawiło swoje pomysły na edukację. Wśród gości wydarzenia był m.in. prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. Podczas swojego wystąpienia Sławomir Broniarz zwracał uwagę na trudności, z którymi polskie szkoły zetkną się wraz z 1 września, a są nimi m.in. brak nauczycieli, a także niskie nakłady na edukację. "Szkoła powinna uczyć krytycznego myślenia" Prezes ZNP ocenił, że obecna podstawa programowa jest zła i przestarzała. Jak podkreślił, odbiera ona czas nauczycielowi na relacje z uczniami, bo musi on gonić za podstawą programową, gdyż jest z niej rozliczany. - Szkoła powinna uczyć krytycznego myślenia, komunikacji, kooperacji, kreatywności, a z czym się spotykamy? Z gotowymi receptami, gotowymi podpowiedziami, które zawarte są choćby w podręczniku do historii i teraźniejszości - mówił Broniarz. - Ten przedmiot niejako zwalnia ucznia z myślenia. Mamy tam gotową papkę, gotowe rozwiązania, gotowe propozycje interpretacji faktów historycznych - ocenił. Prezes ZNP zwrócił też uwagę, że zaczynający dzisiaj pracę jako nauczyciel absolwent uniwersytetu zarobi w szkole 3400 złotych brutto miesięcznie, co w zderzeniu z kosztami w dużym mieście są dramatycznie niskimi poborami. Z kolei pracownik z 20-letnim stażem, o czym mówił Broniarz, otrzymuje 4200 złotych. - Kogo zachęcimy do pracy w szkole? Kogo utrzymamy w tej szkole? Jak będziemy wynagradzać tych, którzy mają najwyższe w świecie kwalifikacje, o czym z dumą możemy mówić, a którzy zarabiają najgorzej? - pytał. - Jeśli nie zmienimy polityki edukacyjnej naszego państwa, jeśli nie zaczniemy prawdziwie inwestować w edukację od przedszkola po uniwersytety, jeśli nie zmienimy płac nauczycieli, jeśli nie unowocześnimy edukacji poprzez zmianę priorytetów, poprzez zmianę podstawy programowej, jeśli nie zerwiemy z ideologizacją życia szkolnego, z czym dzisiaj dotkliwie się borykamy - to znajdziemy się na samym dnie - ocenił prezes ZNP i podkreślił, że nikt z nauczycieli i uczniów tego nie chce. Zandberg: Chcemy nowoczesnej, świeckiej edukacji Na konwencji Lewicy obecny był Adrian Zandberg, który podkreślał, że polska szkoła musi przygotować do współczesnych wyzwań, "by uczniowie nauczyli się myśleć krytycznie, odróżniać wiedzę naukową od bzdur". Polityk odniósł się także do lekcji przedsiębiorczości, które w jego ocenie "przedsiębiorczości wcale nie uczą". - Natomiast są pełne ideologii i często ekonomicznych bzdur - wskazał. W zamian, jak powiedział, Lewica chciałaby wprowadzić rzetelną edukację pracowniczą, która przygotowuje do życia zawodowego. - Większość Polek i Polaków będzie w życiu dorosłym pracownikami. Szkoła jest od tego, żeby dać im narzędzia zorientowania się, w jakiej sytuacji się znajdą, kiedy do tej pierwszej pracy pójdą, żeby w tej pierwszej pracy nie byli bezbronni, żeby nie padali ofiarą wyzysku, żeby nie padali ofiarą łamania prawa - mówił Zandberg. Jak ocenił, "to, że w Polsce ciągle edukacji pracowniczej w szkołach nie ma, to błąd". - Błąd, który kończy się tak, że młodzi ludzie idą do pracy i nie wiedzą, dlaczego warto mieć umowę o pracę. Nie wiedzą, jakie będą konsekwencje tego, że zostaną zatrudnieni na "śmieciówkach". Nie wiedzą, że nie wolno ich zmuszać do pracy ponad siły. Nie wiedzą, że mają prawo powiedzieć nie. Szkoła jest od tego, żeby ich tego także nauczyć - po to chcemy wprowadzić w szkołach edukację pracowniczą - dodał Zandberg. - W Finlandii nasi przyjaciele z lewicy doprowadzili do tego, że szkoła odpowiada na wyzwania współczesności. Młodzi ludzie, młodzi Finowie uczą się, w jaki sposób nie dać się zmanipulować, w jaki sposób bronić się przed wyzyskiem, w jaki sposób bezpiecznie korzystać z sieci - mówił polityk. - Takiej nowoczesnej, świeckiej edukacji chcemy także w Polsce i taką nowoczesną, świecką edukację także w Polsce wprowadzimy - dodał.