Przepadła ustawa o restrukturyzacji jednostek służby zdrowia. Czy wobec tego, przy znanym nam wszystkim zadłużeniu w tym sektorze, możliwe jest zabezpieczenie dostępności do świadczeń? Czy komornicy nie zajmą środków przekazanych na nasze leczenie przez NFZ? Jerzy Miller: Zacznijmy od przyczyn zadłużenia. Są takie jednostki, które nie mają żądnego zadłużenia i działają w tych samych warunkach finansowych, jak te, które są zadłużone. I należy sobie zadać pytanie: dlaczego w tych samych warunkach finansowych można funkcjonować tak, że się nie jest zadłużonym? Po drugie - wysokość zadłużenia jest bardzo różna i wynosi od 10% rocznego kontraktu, aż po kwoty z dwóch rocznych kontraktów. Pierwsi mają sytuację na pewno nieluksusową, ale dającą się szybko poprawić. Drudzy są praktycznie bankrutami. I tutaj dziwię się organom założycielskim takich jednostek, że dopuścili do tak wielkich zadłużeń, bo wychodzę z założenia, że kiedyś wszyscy mieli tylko 10% zadłużenia. Nam nie zależy na tym, żeby jednostki służby zdrowia upadały, ponieważ wówczas dostępność świadczeń medycznych - przynajmniej okresowo - może ulec zmniejszeniu. Jak powinni działać szefowie zadłużonych jednostek? Jerzy Miller: Ustawa o restrukturyzacji finansowej przewiduje 10-letni okres wychodzenia z długów.Jeżeli dyrektor zadłużonego szpitala wykorzysta ten czas na zrobienie poważnego programu restrukturyzującego przede wszystkim zakres świadczeń medycznych i dostosuje je do rzeczywistych potrzeb społeczeństwa, które jest w zasięgu działania danej jednostki, to w takim przypadku ja jestem umiarkowanym optymistą. Natomiast jeżeli te jednostki potraktują te 2 miliardy 200 milionów zł tylko jako okazję do oddalenia wyroku, to będzie to nasza wspólna przegrana .Komornik do takich jednostek może nie przyjdzie dzisiaj, ale na pewno przyjdzie, i to nie jest żadne rozwiązanie. Nauka z tego jest jedna: po pierwsze - jak są kłopoty finansowe, to trzeba reagować natychmiast, a nie mówić - "tyle razy oddłużono służbę zdrowia, to pewnie i jeszcze raz oddłużą" . Takie zachowanie na pewno do niczego nie prowadzi. Nie łudźmy się , że zamknięcie drzwi przed komornikiem jest dla szpitala tylko pozytywnym objawem, bo niesie za sobą również skutki negatywne - po prostu podnosi cenę wszystkiego, co szpital kupuje. W związku z tym wszelkie pójścia na skróty, wcześniej czy później trafiają rykoszetem w służbę zdrowia. Sięganie do takich rozwiązań przez polityków jest bardzo dobre, bo mają na chwilę rozwiązany problem, natomiast dla służby zdrowia niesie to fatalne skutki. W Łódzkiem wypowiedziały umowy wszystkie duże szpitale. Czy można w tym przypadku mówić o jakimś zmowie monopolistycznej jednostek służby zdrowia? Co w takiej sytuacji może zrobić NFZ? Jerzy Miller: Przede wszystkim to jest zupełnie nietypowa sytuacja, nad którą ubolewam. Charakterystyczne jest to , że umowy wypowiedziały szpitale, które mają jeden wspólny organ założycielski. Mimo że jestem daleki od spiskowej teorii dziejów, nie uważam tego za przypadek. Po drugie dziwi mnie, że osoby związane umową, do której to umowy rocznej został podpisany jeszcze taki protokół dodatkowy , że w razie gdyby NFZ miał dodatkowe środki, to jest możliwa renegocjacja umów na II półrocze tego roku, wypowiadają umowy, choć dodatkowe środki w systemie się nie pojawiły. To mi oczywiście daje do myślenia z punktu widzenia wiarygodności partnera przy kontraktowaniu na rok przyszły. Bo NFZ jest przede wszystkim obrońcą interesów ubezpieczonych i każdy z ubezpieczonych chce być pewny, że jeżeli jego stan zdrowia zmusi go do korzystania z pomocy służby zdrowia, to że się nie dowie, że ta służba zdrowia nie chce go obsługiwać. To bezpieczeństwo dostępności usług jest naszym podstawowym zadaniem. Co wobec tego z łódzkimi szpitalami? Jerzy Miller: W sprawie łódzkich szpitali będziemy chcieli wykorzystać 3 miesiące okresu wypowiedzenia na przekonanie dyrektorów, którzy wypowiedzieli umowy, że ich krok jest nierozważny. Jeżeli nam się nie uda, to będziemy się starali znaleźć innych wykonawców na terenie województwa łódzkiego, którzy będą mogli te luki dostępności usług medycznych wypełnić. Jeżeli i takie rozwiązanie nie doszłoby do skutku, to będziemy musieli szukać pomocy poza granicami województwa łódzkiego. Ja jednak ciągle wierzę, że uda nam się w toku rozmów znaleźć takie rozwiązanie, które zapewni bezpieczeństwo dostępności usług medycznych dla wszystkich mieszkańców województwa łódzkiego.