Zadeklarował, że stało się to za wiedzą premiera po nieprawdziwych zapewnieniach wiceministra Szeremietiewa o tym, że jego asystent podejrzewany o łapówkarstwo jest w kraju i w każdej chwili może się stawić na wezwanie prokuratora. - Dlatego odwołałem Romualda Szermietiewa ze skutkiem natychmiastowym - powiedział szef resortu obrony. - Przełożony ma prawo podjąć decyzję o odwołaniu i ja przyjmuję ją ze spokojem. Kierowałam ważnym resortem. Zbigniew Farmus był moim współpracownikiem. Mężczyzna musi ponosić odpowiedzialność za swoje czyny - powiedział Romuald Szeremietiew. Odnosząc się do swojego porannego oświadczenia, że Farmus jest w kraju, Szeremietiew wyjaśnił: - Moja wiedza pochodziła z rozmowy z dnia poprzedniego. O 19. rozmawiałem z panem Farmusem przez telefon i nic nie wskazywało na to, że zamierza on opuścić kraj. Zapewniał mnie, że jest do dyspozycji organów ścigania i odeprze wszystkie zarzuty wobec niego stawiane. Miałem prawo jako szef wierzyć mu". Szeremietiew dodał, że chciałby, aby prokuratura wyjaśniła okoliczności wyjazdu Farmusa. Wcześniej zatrzymano na promie asystenta wicepremiera. Farmus został zatrzymany przez funkcjonariuszy UOP na pokładzie promu płynącego do Szwecji. Zatrzymanie nastąpiło na wodach międzynarodowych. Farmus miał przy sobie cztery paszporty. Jutro Zbigniew Farmus ma być przesłuchiwany. Prokuratura zarzuca Farmusowi bezprawny dostęp do tajemnic państwowych, ukrywanie tajnego dokumentu i manipulowanie wynikiem przetargu. Wszystkie trzy zarzuty postawione przez prokuraturę związane są z jego działalnością w MON-ie. Prowadzący śledztwo w sprawie podejrzenia o łapówkarstwo opisane przez Rzeczpospolitą uważają, że Farmus jako asystent Szeremietiewa - mimo braku certyfikatu bezpieczeństwa - korzystał z tajnych informacji, by wykorzystać je potem w procesie podejmowania decyzji w ministerstwie. Doradca Szeremietiewa miał ponadto ukryć ważny dokument, do czego nie miał prawa. Ostatni zarzut dotyczy manipulowania wynikiem przetargu na dostarczenie wojsku samochodów osobowych i ciężarowych. W ocenie koordynatora ds. służb specjalnych Janusza Pałubickiego, zatrzymanie Zbigniewa Farmusa jest pokazaniem, że z punktu widzenia rządu nie ma znaczenia, czy ktoś jest "na przykład naszym kolegą". - Chcieliśmy pokazać, że dla rządu to, czy ktoś jest naszym kolegą, nie ma znaczenia i będzie traktowany tak samo jak przestępca - powiedział dzisiaj podczas konferencji prasowej Pałubicki. Według niego, działania podjęte wobec Farmusa mają zlikwidować zagrożenie dla państwa. Według ministra sprawiedliwości Stanisława Iwanickiego, czynności zmierzające do zatrzymania Farmusa pokazały skuteczność wspólnych działań prokuratury, UOP oraz WSI. Zaznaczył również, że nie może być barier w ściganiu osób podejrzanych o korupcję. Podkreślił, że działania względem Farmusa mają podkreślić, jak ważne jest państwo prawa i praworządność. Przeczytaj o przebiegu akcji zatrzymania asystenta wiceministra obrony