W TVP1 premier ocenił, że obecnie należy przekonywać Polaków, że PiS chce i zmienia Polskę na lepsze, a inni zamierzają wrócić do "tego, co było przed aferą Rywina". Szef rządu zapewnił, że PiS będzie starało się zwrócić do tego elektoratu, który głosował na Platformę. - Jestem przekonany, że potrafimy go przekonać. Ale przede wszystkim sądzę, że przekonają go fakty. Rok minął i jakoś demokracja w Polsce zagrożona nie jest - zwrócił uwagę. Zdaniem premiera, ci, którzy mówili o takim zagrożeniu, "kłamali świadomie". J.Kaczyński zaznaczył, że PiS będzie konsekwentnie realizować "wszystko, co zaplanowano". Zapowiedział, że w przyszłym roku zostanie przeprowadzona reforma finansów publicznych, zostanie też przedstawiona propozycja zmiany polityki mieszkaniowej, poprawi się bezpieczeństwo, będą też wyniki reformy wymiaru sprawiedliwości. Zdaniem premiera, w 2007 roku poprawi się też sytuacja w służbie zdrowia i będzie to "kolejny rok konsekwentnej polityki zagranicznej, która nie wyrasta z kompleksów, poczucia gorszości, tylko jest zwykłą polityką dużego europejskiego państwa". W ocenie J.Kaczyńskiego, główną przyczyną dobrych wyników PO w wyborach samorządowych w dużych miastach była prowadzona przez nią negatywna kampania wyborcza. - Ta wielka kampania antypisowska prowadzona przez kilkanaście miesięcy, jak się okazało zmobilizowała elektorat większych miast. Najwyraźniej z tą kampanią dużo łatwiej dotrzeć do tego elektoratu, niż do elektoratu mieszkającego w innych miejscach w kraju - powiedział premier. Jego zdaniem, część wyborców "dała sobie wmówić, że w Polsce źle się dzieje, chociaż jako żywo nic złego się nie dzieje, a można powiedzieć, że odwrotnie". Pytany, co powiedział Kazimierzowi Marcinkiewiczowi, premier odparł, że jeszcze z nim "na poważnie" nie rozmawiał. - To było tylko takie krótkie spotkanie. Powiedziałem, że w porządku, dostał dobry wynik i nie ma powodu, żeby się tak bardzo martwił - zaznaczył J. Kaczyński. Jak podkreślił, według sondaży Marcinkiewicz jest nadal najbardziej popularnym politykiem w Polsce. Zdaniem premiera, wyniki wyborów potwierdzają, że jest on skuteczny i może skupiać wokół siebie poparcie. Premier dodał, PiS bardzo chciało, żeby Marcinkiewicz wygrał wybory w Warszawie. Podkreślił, że osobiście podjął wszystkie potrzebne decyzje, "żeby te szanse były jak największe". Pytany o przyszłość Marcinkiewicza, premier zaznaczył, że "na pewno znajdzie on bardzo poważne zatrudnienie". Na pytanie, czy pogratuluje Gronkiewicz-Waltz, J.Kaczyński powiedział, że "zwykle gratuluje ten, który przegrał". Dodał, że Marcinkiewicz pogratulował już swojej konkurentce. - To, co mówi pani Gronkiewicz-Waltz o mojej partii, bywa że o mnie, troszeczkę zwalnia mnie od takich towarzyskich obowiązków, bo naprawdę ten poziom agresji jest przede wszystkim straszliwie szkodliwy dla Polski, nie dla mnie, bo ja się tym niespecjalnie przejmuję - zaznaczył premier. Zdaniem J.Kaczyńskiego, PiS ciągle wyciąga rękę do PO i słyszy w odpowiedzi, że "zasadą jest bezwzględna eliminacja PiS". Zobacz nasz raport specjalny "Bitwa o samorządy"