- ędziemy podejmować działania, ale nie będziemy ich przesadnie instytucjonalizować - powiedział premier na konferencji prasowej w Białymstoku. Zapowiedział, że będzie jeszcze o tym rozmawiał z Bonim. Minister zapowiedział w piątek w radiowej Jedynce, że jest gotów natychmiast po powrocie premiera, czy na początku przyszłego tygodnia, "wyjaśnić, jakie są intencje, bo może w tym szumie medialnym jakby nie zwrócono uwagi na główny cel (rady - PAP)". W środę minister administracji i cyfryzacji zapowiedział powstanie rządowej rady monitorującej przejawy mowy nienawiści, ksenofobii oraz agresji i dyskryminacji w życiu publicznym. Konieczna jest edukacja i promocja pozytywnych zachowań - podkreślał Boni w wywiadzie dla PAP. - Wcale nie jestem przekonany, że jest potrzebna jakakolwiek instytucja, jakakolwiek rada - tak te zamiary skomentował szef rządu. Zastrzegł, że podziela intencje ministra administracji i cyfryzacji, ale wątpi, czy "jakikolwiek urząd czy instytucja będzie w stanie wychować tych Polaków, którzy zabierają głos publicznie czy w internecie, czy pod nazwiskiem" tak, by zaprzestali mowy nienawiści. Premier zauważył, że poziom zaawansowania cywilizacyjnego mierzy się po tym, jak dana społeczność "chroni słabszych przed silniejszymi", a nienawiść obecna w języku bywa "takim narzędziem opresji na równi z uderzeniem pałką czy pięścią".