Posłanka Beata Małecka-Libera w Ministerstwie Zdrowia ma zająć się ustawą o zdrowiu publicznym, a Urszula Augustyn w Ministerstwie Edukacji Narodowej będzie wdrażała ustawę o bezpieczeństwie w szkołach. Zdaniem Krzysztofa Gawkowskiego, Ewie Kopacz brakuje siły politycznej, żeby podjąć śmiałą i odważną decyzję, czyli od razu zdymisjonować ministrów. Gawkowski twierdzi, że premier powołując pełnomocniczki chce umocnić swoją pozycję w ministerstwach. Dodał, że w przypadku odwołania Bartosza Arłukowicza, stanowisko ministra zdrowia prawdopodobnie obejmie aktualnie powoływana pełnomocniczka. To "polityczna postać" - ocenił sekretarz generalny SLD. Powołania pełnomocniczek przez Ewę Kopacz broni poseł Marcin Kierwiński z Platformy Obywatelskiej. Taka decyzja premier wynika z jej expose - twierdzi Kierwiński. Według niego, są strategiczne dziedziny i szczególnie ważne zapowiedzi, w których konieczny jest nadzór nowych osób. Podkreślił, że powoływane pełnomocniczki zajmowały się danymi dziedzinami w Sejmie i dobrze się na nich znają. Podobne zdanie do posła PO ma wicemarszałek Sejmu Eugeniusz Grzeszczak z koalicyjnego PSL-u. Twierdzi on, że pełnomocniczki będą realizowały zadania wynikające z expose Ewy Kopacz. Dodał, że premier ma zaufanie do swoich ministrów, a powołując pełnomocniczki chce ich wzmocnić. Grzeszczak zauważył, że w przeszłości powoływano już pełnomocników rządu do szczególnie ważnych zadań. W mediach pojawiają się też nazwiska dwóch kolejnych, potencjalnych pełnomocniczek. Elżbieta Pierzchała miałaby się zająć w resorcie infrastruktury wydawaniem funduszy na kolei, a Krystyna Skowrońska wymieniana jest jako pełnomocniczka w resorcie skarbu. Rzeczniczka rządu Iwona Sulik powiedziała, że nie podjęto jeszcze decyzji dotyczących pełnomocników w tych resortach.