Premier odpowiedział w ten sposób na prośbę o komentarz do wtorkowej decyzji Naczelnego Sądu Administracyjnego, który orzekł, że notatki z rozmów telefonicznych z 2010 r. między Tuskiem a ówczesnym premierem Rosji Władimirem Putinem nie muszą być ujawnione. Sąd uzasadnił, że o takim wyroku zdecydowało dobro polityki zagranicznej. Sprawa trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego na skutek skargi prawnika Piotra Grodeckiego, który zażądał od kancelarii premiera kserokopii notatek z rozmów telefonicznych między Tuskiem a Putinem. Chodziło o rozmowy prowadzone w okresie od 3 lutego 2010 r. do 29 października 2010 r. Dwie z nich odbyły się 10 kwietnia 2010 r. - w dniu katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem. - Ktoś, kto domagałby się pełnego dostępu do wszystkich dyplomatycznych poufności i tajemnic, jutro zażąda - w ramach ustawy o dostępie do informacji publicznej - (informacji z) wywiadu i kontrwywiadu. Jest jakaś granica, za którą zaczyna się absurd i z całą pewnością powszechny dostęp do wszystkich informacji wytwarzanych przez władze publiczne jest absurdem. Cieszę się bardzo, że sąd podzielił, moim zdaniem, dość ewidentne i oczywiste przesłanki - powiedział premier we wtorek na konferencji prasowej. Jak ocenił, dyplomacja - w wielu sprawach - to dziedzina życia, która wymaga pewnej poufności czy dyskrecji. - Inaczej stracilibyśmy na własne życzenie jeden z najistotniejszych sposobów komunikowania własnych interesów - podkreślił Tusk. Zdaniem premiera, nie ma żadnych wątpliwości, że przesada - także w przypadku dostępu do informacji publicznej - jest czymś szkodliwym. - Chcę podkreślić pewną fundamentalną zasadę relacji ze wszystkimi państwami - nie (tylko) z Rosją: jeśli moi rozmówcy - premierzy, prezydenci - będą żyli w świadomości, że każda rozmowa jest publikowana i dostępna publicznie, to żadna taka rozmowa nie będzie miała większego sensu, bo równie dobrze będziemy mogli się wymieniać swoimi stanowiskami na konferencjach prasowych - powiedział szef rządu. Tusk dopytywany, czy zdejmie klauzulę tajności z notatki z rozmów telefonicznych z 2010 r., odpowiedział: "Z zasady nie będę zdejmował klauzuli poufności, ani wyższych klauzul z poczty dyplomatycznej czy z notatek prowadzonych rozmów. Bierzmy przykład z dojrzałych demokracji, czasami czeka się tam 50, czasem 100 lat, zanim ujawnia się tego typu materiały". Premier przyznał jednocześnie, że zdaje sobie sprawę, iż kontekst smoleński zawsze będzie budził dwuznaczności czy podejrzliwość.