Szef UKIE Jacek Saryusz-Wolski poinformował wczoraj, że Polska godzi się na przesunięcie terminu wejścia do Unii na 2004 r. Zapowiedział też podczas wczorajszej konferencji prasowej, że podczas dzisiejszej rozmowy z szefem Komisji Europejskiej Romano Prodim w Brukseli polski premier przyzna, iż dotychczasowy termin "okazuje się nierealny". - Premier powie, że dotychczasowy termin okazał się nierealny. Przy niezamknięciu tej ilości rozdziałów, które Polska proponowała, przy niedokonaniu przełomu - te negocjacje będą trwały nie do końca 2001 - jak to zamierzaliśmy - tylko do końca 2002. Biorąc pod uwagę konieczność ratyfikacji, ten horyzont czasowy staje się niewykonalny - mówił szef UKIE. Saryusz-Wolski wspomniał też, że Polska podtrzymuje datę gotowości w 2003 roku. Zapowiedział, że strona polska będzie bronić nowej daty "przed ześlizgiwaniem" się w kierunku 2005 roku. Takie stanowisko strony polskiej z ulgą przyjęli urzędnicy w Komisji Europejskiej. - Komisja Europejska popiera cel, który wyznaczyła sobie Polska i zrobi wszystko, by ten cel się zrealizował - powiedział rzecznik komisarza do spraw rozszerzenia Unii. Tymczasem dziś premier nadal mówi o 2003 roku, zaś informację o roku 2004, o której od wczoraj głośno nie tylko w Polsce, ale również w Brukseli uznał za ..."jakieś drobne nieporozumienie w czasie wczorajszej konferencji prasowej".