Na ceremonię pogrzebową ściągnęli górale z całego Podhala i Spiszu. W uroczystości uczestniczyli m.in.: premier Jerzy Buzek, wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff, były minister spraw zagranicznych Bronisław Geremek, Tadeusz Mazowiecki, Barbara Labuda, jako przedstawicielka Kancelarii Prezydenta i małopolscy senatorowie. Górale "godnie i honornie", jak wezwał ich do tego prezes Związku Podhalan Andrzej Gąsienica-Makowski - pożegnali swego kapelana. W kondukcie pogrzebowym, który wyruszył z domu rodzinnego ks. Tischnera, szło kilkadziesiąt pocztów sztandarowych, m.in. oddziałów Związku Podhalan i Ochotniczych Straży Pożarnych z wielu miejscowości. Trumnę z ciałem ks. prof. Józefa Tischnera przewieziono na bryczce zaprzężonej w cztery konie nakryte czarnymi żałobnymi kapami. Na wieku trumny położono góralski kapelusz. Kilkudziesięcioosobowa góralska kapela grała na pożegnanie księdza profesora jego ulubione melodie. Podczas mszy w Krakowie kardynał Macharski odczytał telegram Ojca Świętego Jana Pawła II. "Głęboko odczuwam stratę tego Kapłana, który był człowiekiem Kościoła, zawsze zatroskanym o to, by w obronie prawdy nie stracić z oczu człowieka, którego Bóg wybrał, umiłował i odkupił i który oczekuje zbawienia. Był obdarzony niezwykłym talentem obserwacji świata i życia. A wszystko, co dostrzegał, odnosił do Boga, który jest miłością" - napisał papież. "W tej perspektywie tworzył podwaliny do realizacji idei dialogu ze wszystkim ludźmi dobrej woli, również z tymi, którzy nie zaznali łaski wiary. Filozof i teolog, który był otwarty na człowieka, a równocześnie nigdy nie zapomniał o Bogu. Stworzył duchowe podstawy etyki solidarności, która dziś nadaje kierunek trudnym zmaganiom narodu polskiego o taki kształt demokracji, w której byłaby respektowana godność każdej osoby ludzkiej" - stwierdził Ojciec Święty. Jan Paweł II wspomniał w liście ostatnie spotkanie z ks. Tischnerem na Wawelu podczas swej pielgrzymki do Polski. "Był już wtedy głęboko dotknięty cierpieniem. Wiem, że znosił je z pełną świadomością i pogodą ducha, która wypływała z wiary w nieskończone miłosierdzie Boże i ze zjednoczenia z cierpiącym Chrystusem. Do końca starał się tworzyć, a perspektywa rychłego spotkania z Panem nadawała jego twórczości szczególny wymiar świadectwa" - napisał Ojciec Święty. Homilię podczas krakowskiej mszy św. wygłosił metropolita lubelski arcybiskup Józef Życiński. Podkreślił, że w swojej posłudze miłości i prawdy ks. prof. Tischner przywracał do nowego życia tych, którzy sądzili, że jedyną dostępną dla nich rzeczywistością jest beznadzieja, rozpacz, zagubienie w mrokach bezsensu. Mówił o połączeniu ogromnej wiedzy, uniwersalnego, rozległego spojrzenia Kościoła z umiłowaniem małej ojczyzny. - To on obywatel świata ceniony na najwyższych Areopagach, nosił w sobie zawsze miłość do Łopusznej, górskich świerków, potoków i hal. Dla niego refleksje Husserla, czy Schelera odsłaniały tę samą mądrość życia, której w inny sposób uczył Jontek Waksmundzki albo stary Korkos. Przypomniał chorobę i ogromne cierpienie jakich pod koniec życia doświadczył Tischner. - W swoich wykładach często podkreślał, że prawdę o świecie poznajemy nie tylko dzięki racjonalnej refleksji, ale również dzieki cierpieniu, miłości, współczuciu. Życie przyniosło mu wiele sytuacji, w których podejmując krzyż mógł powtarzać bez patosu: cierpię więc kocham - powiedział metropolita lubelski. Po mszy kondukt żałobny z trumną z ciałem zmarłego niesioną przez górali, w asyście kompanii reprezentacyjnej i orkiestry "Podhalańczyków" przeszedł ulicą Grodzką na placyk św. Idziego. Stamtąd trumnę przewieziono do Łopusznej koło Nowego Targu. Sama ceremonia pogrzebowa - zgodnie z życzeniem Zmarłego - była skromna i bez żadnych przemówień. Ksiądz Tischner pragnął, by zamiast składania kwiatów wpłacono datki na konto Fundacji "Pomoc dla życia", która wspiera osoby po operacjach onkologicznych. Zmarłego pożegnają kapele z całego Podhala. Przypomnijmy, że Ks. Prof. Józef Tischner zmarł w środę - po długiej chorobie. Miał 69 lat.