, zespół taki mógłby powstać na mocy odpowiedniej ustawy, która - jego zdaniem - powinna powstać w Ministerstwie Sprawiedliwości. W skład zespołu wchodziliby m.in. lekarze-specjaliści z dziedziny dotyczącej problemu danej pacjentki (np. w przypadku Tysiąc - powinni być to okuliści), a także prawnicy. "Uzgodnienie składu takiego ciała jest rzeczą, która wymaga dyskusji, przemyślenia" - zaznaczył szef resortu zdrowia. Przypomniał, że Alicja Tysiąc "chodziła do różnych lekarzy, którzy wydawali różne decyzje" w sprawie wskazań zdrowotnych do wykonania w jej przypadku zabiegu usunięcia ciąży. "Jedni mówili, że są wskazania, inni - że nie ma. Dla lekarza wykonującego ten zabieg to były prywatne opinie jakichś lekarzy, do których on mógł się dostosować lub nie" - tłumaczył Religa. Zaznaczył, że ciało, które powstanie, będzie wydawało decyzję wiążącą i obligującą lekarza do wykonania lub nie zabiegu aborcji. Religa podkreślił również, że uzasadnienie wyroku Trybunału w Strasburgu mówiło, iż pacjent w Polsce nie ma możliwości odwołania się od decyzji lekarza. "To prawda. Pacjent może pójść do innego lekarza, tak jak pani Tysiąc" - powiedział minister, ale - jak tłumaczył - żadna decyzja nie jest wiążąca. Minister wyjaśnił, że kwestia powstania takiego ciała odwoławczego będzie omawiania podczas spotkań mającego powstać międzyresortowego zespołu, który wypracuje stanowisko rządu o tym, czy odwoływać się od wyroku Trybunału, czy nie. Religa ponownie podkreślił, że - jest zdaniem - Polska nie powinna się odwoływać. Trybunał w Strasburgu uznał w marcu, że Polska naruszyła artykuł 8. Konwencji Praw Człowieka, dotyczący prawa do poszanowania życia prywatnego, odmawiając usunięcia ciąży Alicji Tysiąc. Kobiecie w wyniku donoszenia ciąży i urodzenia dziecka pogorszył się wzrok. Polska ma jej zapłacić 25 tys. euro zadośćuczynienia oraz 14 tys. euro za poniesione koszty postępowania. Pieniądze te musiałoby wypłacić Ministerstwo Zdrowia.