Konrad Piasecki: Pożałował pan już głosowania przeciwko związkom partnerskim? John Godson, poseł Platformy Obywatelskiej: - Nie. Nawet jak pan zobaczył swoje nazwisko na tworzonych przez polityków Platformy listach wstydu, czy listach hańby? - Uważam, że źle się stało, że taka lista powstała. Zawsze ceniłem i cenię Platformę za to, że jest to miejsce, gdzie jest dialog, różnorodność. W różnorodności jest nasza siła. Zagłosuje pan przeciwko każdej ustawie wprowadzającej związki partnerskie do polskiego prawodawstwa? - To będzie zależało od tego, jakie będą poszczególne zapisy tych ustaw. Pana boli sama instytucja związku partnerskiego, czy ilość praw, jakie by się tym związkom dawało? - Używanie słowa "boli" jest dalekie od prawdy. Uważam, że w sytuacji, gdzie mamy związek małżeński, mamy ślub kościelny, ślub cywilny i są osoby, które podejmują decyzję, żeby żyć w wolnych związkach, próbę utworzenia instytucji pośredniej paramałżeńskiej, uważam za niepotrzebne. Są jeszcze związki homoseksualne, które takich praw do małżeństwa w Polsce nie mają. Może coś im dać? - Zgadzam się z panem prezydentem Komorowskim, że potrzebujemy zmienić kilka zapisów istniejących w prawie, żeby ułatwić życie takim ludziom. Ale jestem przeciwny utworzeniu nowej instytucji - związku partnerskiego. I dlatego - rozumiem - konserwatyści Platformy pracują nad swoją ustawą o trwałym pożyciu, czy związkach pożycia. - Tak, pracujemy nad taką ustawą, która będzie ułatwiać życie i będzie zaspokajała te postulaty, jakie oni mają. A już wiadomo, jak ta ustawa będzie się nazywać? Czy to będą związki trwałego pożycia czy deklaracja pożycia? - Szczerze mówiąc nie wiem, jak to się nazywa. Pan minister Jarosław Gowin oraz Jacek Żalek nad tym pracują. Ale pan się bardziej boi związków homoseksualnych czy tego, że heteroseksualne pary będą wybierały taką ścieżkę bezpieczniejszą dla siebie, czy bardziej miłą ścieżkę związków partnerskich? - To i to, dlatego, że jeżeli pan przeczytał te projekty ustaw o związkach partnerskich, to jest pójście na łatwiznę. To jest dawanie szeregu przywilejów bez obowiązków. Jak pan wie, każdy z nas chce pewnych ułatwień. Jeżeli ktoś ma do wyboru związek małżeński, tj. ślub, oraz związek partnerski, wybierze to, co jest łatwiejsze. A pan nie chce ułatwiać życia ludziom? - Chodzi mi o rodzinę. Trzeba chronić rodzinę. Artykuł 18. Konstytucji mówi dokładnie właśnie o ochronie rodziny i trzeba robić wszystko, żeby ochronić rodzinę. A dużo dostał pan listów, maili czy protestów przeciwko takiej ochronie rodziny, jaką pan sobie wyobraził? - Tak, dostałem wiele listów - i głosów przeciwko, i głosów poparcia. I w wielu pan przeczytał że - kto jak kto - ale akurat pan nie powinien protestować przeciwko przywilejom dla mniejszości? - No właśnie. Nie wiem, dlaczego szczególnie ta oświecona część społeczeństwa nie rozumie, że ciemnoskóry może być konserwatystą. To jest zaskakujące, że tego nie rozumieją. Ale jest mnóstwo pytań - również do mnie one przychodzą - skierowanych do pana. Kilkadziesiąt lat temu osoby czarnoskóre w Stanach Zjednoczonych na przykład nie miały pełni praw obywatelskich i też zmiana prawa spowodowała, że dzisiaj są absolutnie pełnowymiarowymi, pełnoprawnymi obywatelami Stanów Zjednoczonych. Może i w Polsce należałoby właśnie... Ktoś taki jak pan powinien szczególnie myśleć o mniejszościach, które dzisiaj są praw pozbawione. - Uważam, że te argumenty są nietrafione. Bycie ciemnoskórym nie jest wypaczeniem od normy. A homoseksualizm jest? - Homoseksualizm jest wypaczeniem od normy. Pytanie, jaka jest norma. Normy się zmieniają. Sto lat temu za homoseksualizm trafiało się do więzienia. - Pan Bóg stworzył pana, dał panu wszystkie narzędzia, wszystko, co jest potrzebne, żeby pan był mężczyzną i stworzył kobietę, dał jej wszystko, co jest jej potrzebne, żeby była kobietą. Jest wypaczeniem od normy, od natury, kiedy nagle mężczyzna z mężczyzną pałają do siebie namiętnością. To nie jest naturalne. No ale to jak Pan Bóg na to pozwala? - Dlatego, że pan Bóg dał każdemu wolną wolę. I pan może zrobić, co pan chce. No ale to niech Pan Bóg coś zrobi z homoseksualistami w takim razie. Niech nie dopuści do tego. - Nie, Bóg nie działa w ten sposób. Bóg nas stworzył i dał każdemu wolną wolę. Każdy podejmuje decyzje i bierze odpowiedzialność i konsekwencje za swoje decyzje. Nie zaczyna być panu ciasno i duszno w Platformie? - Nie, nie. Może jest tak, że Platforma stała się za mała dla liberałów i konserwatystów? - Zawsze różnorodność była tą wartością, którą bardzo ceniłem w Platformie. Wydaje mi się, że różnorodność jest jej siłą, ale to zależy, w jaki sposób jest zarządzana. A teraz jest dobrze zarządzana? - Myślę, że mieliśmy ostatnio kilka takich potknięć, jeśli chodzi o sprawy światopoglądowe i w mojej ocenie nie jest dobrze zarządzana. Ale kto jest winny temu złemu zarządzaniu? Donald Tusk? - Nie. To raczej mówimy tutaj o szefostwie klubu. Uważam, że powinniśmy zrobić wszystko, najpierw wśród nas - rozmawiać, opracować wspólny punkt widzenia, zanim wyjdziemy na zewnątrz. Szefostwo klubu powinno być zmienione czy powinno zmienić swoje postępowanie? - Uważam, że powinno zmienić swoje postępowanie. Uważam, że powinno być więcej dyskusji, a nie tylko narzucania. Ale jakbyście tak dyskutowali, to byście żadnej ustawy o związkach partnerskich nie zgłosili, bo zawsze byłoby tak, że jedna czwarta byłaby innego zdania niż trzy czwarte. - Nie, ja uważam, że gdybyśmy powołali zespół, który by opracował takie minimum, które jest akceptowalne dla wszystkich członków, to da się. A nie myśli pan, że Gowin z Tuskiem prędzej czy później będą musieli się rozstać? - Ani nie jestem Gowinem, ani nie jestem Tuskiem. A pan by poszedł za Gowinem czy za Tuskiem? - Bardzo ciężkie pytanie. Jestem w Platformie, chcę wspierać Donalda Tuska. Oczywiście światopoglądowo bliżej jest mi do Gowina. A gdyby było tak, że Gowin idzie, zakłada własną partię wewnątrz koalicji rządzącej - poszedłby pan z nim? - Bardzo dobre pytanie i na dzień dzisiejszy jest mi trudno na to odpowiedzieć. Żywię sympatię do pana ministra Gowina, ale żywię też podobną, czy nawet większą sympatię do pana premiera.