Przebieg rozmowy pomiędzy porywaczem i pilotem porwanego boeinga zrelacjonował gazecie "Christian Science Monitor" kontroler ruchu powietrznego. - Jeden z pilotów zdążył włączyć mikrofon, więc mogłem słyszeć całą rozmowę, pomiędzy nim, a osobą, która wtargnęła do kokpitu - powiedział kontroler ruchu powietrznego, który wolał pozostać anonimowy. - Osoba ta mówiła po angielsku. Słyszałem jak mówi coś w rodzaju Nie rób nic głupiego, a nic ci się nie stanie!. Samolot wyruszył w lot z Boston do Los Angeles, ale po chwili pilot lub porywacz poprosił wieżę o otwarcie tunelu powietrznego do nowojorskiego lotniska Kennedy'ego. Kilka sekund później łączność z maszyną została przerwana. Kontroler zdążył jednak usłyszeć słowa "Mamy więcej samolotów, mamy inne samoloty, ale nie od razu zrozumiał, co mogły oznaczać." We wtorek rano, czasu lokalnego, z amerykańskich lotnisk zostały porwane cztery samoloty pasażerskie, z których dwa uderzyły w bliźniacze wieże World Trade Center. Inny trafił w budynek Pentagonu, a czwarty roztrzaskał się w zachodniej Pennsylwanii. - Piloci nie zdążyli nawet nadać czterocyfrowego kodu oznaczającego porwanie, a już na pewno stacje kontroli naziemnej takiego sygnału nie odebrały - powiedział anonimowy kontroler. Uważa, że porywacze wiedzieli dokładnie, gdzie znajdują się nadajniki i zniszczyli je zanim załoga samolotów zdążyła zareagować.