W minionym sezonie zespół był znacznie słabszy, a mimo to potrafił zdobyć na wyjeździe 3 pkt z mocniejszym niż w tym sezonie Jastrzębiem, czy też powalczyć w Częstochowie (porażka 2-3). Tym razem mimo wielkich transferów zespół jak na razie nie spisuje się na miarę oczekiwań. - Myślę, że co do naszej postawy to jest niedosyt, bo wydaje mi się, że powinniśmy mieć z 4 - 5 pkt więcej i to jest wariant całkiem realistyczny - mówi przyjmujący Asseco Resovii, Piotr Łuka. - Niestety, z naszą grą nie jest najlepiej, niby walczymy na całego, dajemy z siebie wszystko, ale to jest jakieś pozbawione błysku. Na boisku zupełnie się nam nie układa gra. Na pewno kontuzje są w jakimś stopniu nieco usprawiedliwieniem, ale nie ma się tym co zasłaniać, bo spisujemy się słabo. Jak do tej pory nie pokazaliśmy jeszcze tak naprawdę, na co nas stać - uważa Łuka, który jest jednym z nielicznych w zespole, którego nie trapią poważne problemy zdrowotne. Kontuzje zrobiły swoje Prawdziwy dramat dotknął 23-letniego Łukasza Perłowskiego. Środkowy Asseco Resovii ma duże problemy z biodrem (narośl kostna) i będzie musiał poddać się operacji, co oznacza, że ten sezon będzie miał niestety już z głowy. W środę do Warszawy na specjalistyczne badania wyjeżdża Michał Kaczmarek, który od kilku tygodni z przymusu gra, mając problemy ze stawem skokowym. - Dobrze, że teraz jest przerwa w PLS, bo będzie szansa na podleczenie urazów - mówi trener Asseco Resovii, Jan Such. - Karel Kvaśnicka po skręceniu nogi będzie uczestniczył na razie tylko w zajęciach na siłowni. Piotrek Gabrych, który przeszedł artroskopię kolana, powinien za około tydzień wznowić treningi. Mam nadzieję, że po badaniach w miarę szybko dołączy do zespołu Michał Kaczmarek, bo w przeciwnym razie zostajemy tylko z dwoma środkowymi: Hernandezem i Kusiorem. Rozważamy kwestię zatrudnienia kogoś nowego. Mamy kilku kandydatów, ale na razie czekamy na wyniki badań Michała - informuje szkoleniowiec Resovii, który co roku ma w zespole prawdziwą plagę urazów i kontuzji. - Niestety, kontuzje są wkalkulowane w sport i nie są one od nas zależne. To efekt wyłącznie nieszczęśliwych przypadków - dodaje Such. Wczoraj badanie rezonansem magnetycznym przeszedł Krzysztof Ignaczak, które wykazało naderwanie ścięgna barku. Mimo tego urazu libero Resovii pojechał na zgrupowanie kadry do Spały. Dwa razy dziennie Po czterech dniach wolnego, rzeszowianie wracają do zajęć. - Będziemy trenować dość mocno dwa razy dziennie, mamy też w planach turniej w Radomiu i mecz pokazowy w Strzyżowie. Musimy poprawić pewne rzeczy i odbudować drużynę - mówi szkoleniowiec z Rzeszowa. - Poprawić trzeba blok i obronę. Musi być współpraca, bo do tej pory za bardzo indywidualnie spisywaliśmy się w bloku, nie było zespołowości w tych elementach. Za dużo też psujemy zagrywek. I to jest nieco zastanawiające, bo na treningach Mitrović czy Hernandez biją mocno, ile wlezie, ale na meczach już jest presja i zupełnie to im nie wychodzi. Na pewno mamy nad czym pracować. Nie graliśmy do tej pory na miarę oczekiwań, ale nie robimy z tego tragedii. O wszystkim i tak zadecydują play-offy i tam trzeba być w optymalnej dyspozycji - uważa trener. Co najmniej czwarte Rzeszowianie po VIII kolejkach (mając jeden mecz mniej rozegrany) zajmują piąte miejsce w tabeli, a czołówka PLS powoli niebezpiecznie się oddala. - Jeśli wygramy zaległy mecz z Olsztynem, to znów będziemy w czołówce. W II rundzie czekają nas ważne mecze w Rzeszowie z Jastrzębiem i Częstochową. Kluczowy może być też pojedynek w Kędzierzynie. Dokładnie analizowałem naszą sytuację i ważne jest, żeby przed fazą play-off być przynajmniej na czwartym miejscu - mówi Such. Podobnego zdania jest rozgrywający Asseco Resovi, Ivan Ilić. - Wydaje mi się, że musimy skoncentrować się na tym, żeby zająć to czwarte miejsce i być przed Kędzierzynem i Jastrzębiem - mówi Serb. - Oczywiście jak pojawi się szansa na wyższą lokatę, to jak najbardziej trzeba o nią powalczyć, ale nie za wszelką cenę. Bełchatów, Częstochowa i Olsztyn grają naprawdę bardzo dobrze i trudno się nam na razie z nimi równać. Trzeba teraz solidnie przepracować tę przerwę w rozgrywkach i w najbliższych meczach zaprezentować wreszcie naszą prawdziwą wartość - kończy Ilić. A rzeszowian w grudniu czeka prawdziwy maraton. Zaczną 5 grudnia od zaległego pojedynku w Rzeszowie z Mlekpol AZS-em Olsztyn, trzy dni później w hali na Podpromiu zagrają z Płomieniem Sosnowiec, 12.12. wyjazdowy mecz w ramach Challenge Cup w Mariborze, 15.12. wyjazd do Kędzierzyna-Koźla, a 19.12. rewanż ze Słoweńcami w Rzeszowie. RAFAŁ MYŚLIWIEC