Powszechnie znana i lubiana osoba, na przykład, przedstawiciel mediów, nauki, kultury lub sztuki, stałaby się ambasadorem wszystkich zakażonych Polaków. - Oswajałaby społeczeństwo z chorobą, zmniejszała poczucie osamotnienia chorych - podkreśla duchowny. Zdaniem księdza, nie jest dobrze, że on sam uchodzi za najbardziej "medialną twarz" polskiego AIDS. - Ktoś zakażony byłby bardziej autentyczny. Ja, mimo wszystko, jestem osobą "z zewnątrz" - zaznacza. - W USA wiele znanych osób ujawniło fakt zakażenia, choćby koszykarz Magic Johnson. Nie spowodowało to wykluczenia ich ze społeczeństwa ani napiętnowania. Niestety, w Polsce reakcje społeczne mogłyby być bardziej zróżnicowana, wręcz negatywne - nie kryje obaw ks. Nowak. Zdaniem duchownego, przyznanie się do zakażenia to decyzja znacznie trudniejsza niż - częste ostatnimi czasy - ujawnianie choroby nowotworowej. Ludzie przecież wiedzą, że wirus HIV przenosi się drogą kontaktów seksualnych lub w związku z narkomanią. - Osoba, która ujawni swoje zakażenie, musi być gotowa na to, że będzie wypytywana o życie seksualne, podejrzewana o homoseksualizm i narkomanię. Nie każdy chciałby to znosić. U nas jedynie nosiciel, który udowodniłby, że zakażono go w placówce służby zdrowia, wolny byłby od pomówień i napiętnowania. Takich osób w Polsce prawdopodobnie w ogóle nie ma lub są to jednostkowe przypadki - uważa duchowny. Wśród kilkuset znanych osób, które ujawniły nosicielstwo, są artyści, sportowcy, dziennikarze, naukowcy, działacze społeczni. Najbardziej znani to Freddie Mercury - lider brytyjskiego zespołu The Queen; Rudolf Nurejew - baletmistrz rosyjskiego pochodzenia; Brad Davis - odtwórca głównej roli w filmie "Midnight Express"; Makgatho Mandela - syn Nelsona Mandeli, byłego prezydenta RPA. W Polsce od momentu wdrożenia badań na obecność wirusa HIV (w 1985 roku) stwierdzono 9695 jego przypadków (stan na 31.10.2005). Jak dotychczas nikt z tzw. osób publicznych nie ujawnił swojego zakażenia. Rozmowa z ostała przeprowadzona przez PAP 30 listopada 2005 roku