W Nicei Polska wywalczyła dla siebie 27 głosów na 345 w przyszłej unijnej Radzie Ministrów, tyle samo co Hiszpania i tylko o dwa głosy mniej niż każdy z czterech największych krajów Unii - Niemcy, Francja, Wielka Brytania i Włochy. Konwent chce wprowadzić inny system, według jego inicjatorów bardziej demokratyczny i prostszy. Decyzje mają zapadać "podwójną większością" - zwykłą większością liczby państw, przy czym owa większość musi stanowić co najmniej 60 procent ludności UE. Nicejski system podejmowania decyzji wejdzie w życie w przyszłym roku, po przystąpieniu do UE dziesięciu krajów, i zgodnie z propozycjami Konwentu Europejskiego ma być utrzymany do roku 2009. Wtedy przywódcy Unii mieliby postanowić, czy przedłużyć go jeszcze o trzy lata. Potem zacząłby obowiązywać system "podwójnej większości". System ten faworyzuje najludniejsze kraje Unii, takie jak 81- milionowe Niemcy czy 60-milionowa Francja. Na zmianie traci Polska (38 mln mieszkańców), która w systemie nicejskim niemal dorównuje Niemcom w liczbie głosów, a w nowym będzie miała przeszło dwa razy mniejszą siłę przebicia. Traci też Hiszpania (39 mln mieszkańców). Zgodnie z zasadami nicejskimi do zablokowania decyzji wystarczy zmobilizować 28 procent spośród 345 głosów, którymi łącznie rozporządzają kraje UE w Radzie Ministrów. Tymczasem system zaproponowany przez Konwent podnosi próg blokady aż do 40 procent - bo taką część łącznej liczby mieszkańców UE będzie musiała mieć koalicja próbująca udaremnić przyjęcie jakiejś niekorzystnej dla siebie decyzji. Próg podnosi się dla Polski i Hiszpanii, ale praktycznie nie zmienia się dla czterech największych państw UE, zwłaszcza dla Niemiec. Już w systemie nicejskim czwórka ta uzyskała "zabezpieczenie" przewidujące, że kraj niezadowolony z jakiejś decyzji może zażądać sprawdzenia, czy stoi za nią przynajmniej 62 procent ludności. Ponieważ Niemcy, Francja i W. Brytania (czy też na przykład Niemcy, Francja i Włochy) mają razem ponad 40 procent ludności, w nowym systemie nawet trzy z czterech największych państw UE (jeśli tylko są wśród nich Niemcy) będą mogły utrącać niewygodne dla siebie propozycje równie łatwo jak w wariancie nicejskim.