Polskie firmy zaczynają cierpieć na niedobór wykwalifikowanych pracowników. Już 89 proc. przedsiębiorstw narzeka na brak rąk do pracy - wynika z najnowszych badań przeprowadzonych przez Szkołę Główną Handlową i Polskie Stowarzyszenie Zarządzania Kadrami. W Polsce brakuje murarzy, tynkarzy, sprzedawców, recepcjonistów, kierowców, magazynierów, operatorów wózków widłowych. Jak tłumaczy tę sytuację Piotr Palikowski - dyrektor generalny PSZK - ci pracownicy są najbardziej mobilni, jeśli chodzi o wyjazdy do Wielkiej Brytanii i Irlandii, gdzie zarobki są 3-4 razy wyższe niż w Polsce. Demograficzny pat Prognozy demograficzne nie napawają optymizmem. W ciągu pięciu lat liczba pracowników dostępnych na polskim rynku ma się zmniejszyć o milion osób - czytamy w "Dzienniku". Do 2030 roku liczba ludności w wieku produkcyjnym spadnie o 12,7 proc., a liczba emerytów wzrośnie o 66,5 proc. Wschód przyjdzie z pomocą Jak twierdzi Piotr Palikowski, z pomocą przyjdą nam pracownicy ze Wschodu. - Już za 5 lat Chińczycy, Hindusi i obywatele byłych republik ZSRR zajmą ok. 10 proc. stanowisk z produkcji, budownictwie i prostych usługach - zapewnia. Jeśli więc emigranci nie wrócą do kraju i nie zawalczą o wysokie wynagrodzenie, ich miejsca zajmą imigranci, którzy nie będą mieli zbyt wygórowanych wymagań finansowych. Jest to idealna chwila na powrót do kraju. Pat na krajowym rynku pracy daje ogromną przewagę emigrantom, którzy mogą już stawiać warunki swoim polskim pracodawcom.