Każdy dzień na patrolu premiowany jest dodatkiem w wysokości 80 zł. Do tego za pierwsze siedem patroli żołnierz dostaje - jak nazwali to sami wojskowi - "Mad Maksa". To ekstra premia w wysokości 30 proc. uposażenia szeregowego na misji , ok. 1 tys. zł. Te właśnie pieniądze skusiły oficerów zza biurek. - Znam takiego, który traktował patrole jak przejazd taksówką - mówi "Gazecie Wyborczej" szeregowy. - To nie ma nic wspólnego z prawdziwym patrolem. Nie żal mi tych którzy wpadli. Ja jeździłem całe tygodnie w górach i narażałem tyłek, a oni tylko siedzieli w kontenerach - mówi podoficer ze Szczecina, który właśnie wrócił z Afganistanu. Żołnierze szacują, że oficer, który wpisywał sobie miesięcznie po kilka fikcyjnych patroli, mógł naciągnąć wojsko na kilka tysięcy złotych za całą półroczną misję. Za wyłudzenie grozi do 8 lat więzienia. Wykryte oszustwa dotyczą jak na razie drugiej zmiany w Afganistanie, której rozliczanie jeszcze trwa. Zdaniem prokuratury może być więcej takich przypadków, w które mogą być nawet zamieszani dowódcy baz, którzy podpisywali dokumenty wyjazdów na patrole. Planowane są przesłuchania wszystkich dowódców patroli.