W poniedziałek Jarosław Kaczyński przedstawił profesora Piotra Glińskiego jako kandydata na szefa gabinetu. Miałby on rządzić po ewentualnym przegłosowaniu konstruktywnego wotum nieufności wobec gabinetu Donalda Tuska. Tomasz Nałęcz mówił w radiowej Jedynce, że takie zachowania nie mają nic wspólnego z poprawnością ustrojową. PiS chce bowiem stworzyć pozaparlamentarny rząd, mimo że obecny gabinet ma większość w parlamencie. I - jak dodał - nic nie wskazuje, by większość utracił. Rozmówca Jedynki podkreślił, że w sytuacji kryzysu większości, inicjatywę przejmuje prezydent, a nie szef partii, która przegrała ostatnie wybory. Zdaniem Tomasza Nałęcza, prezes PiS uzurpuje sobie w ten sposób kompetencje prezydenta. W jego opinii, sama inicjatywa konstruktywnego wotum nieufności jest skazana na porażkę. Jego zdaniem, w tej sprawie "za" zagłosują tylko posłowie PiS. Prezydencki doradca bagatelizował też tarcia w koalicji. Jego zdaniem, krytyka ministra finansów przez Waldemara Pawlaka i proponowanie przez niego rozmów z opozycją, nie przyczynią się do rozpadu rządu.